Reklama

Rajd Wenecja-Pekin: Ujguria – kamery, wojsko i normalność

7 lipca 2015, Urumczi. Stan licznika: 9388 km

Aktualizacja: 15.07.2015 07:55 Publikacja: 15.07.2015 07:44

Rajd Wenecja-Pekin: Ujguria – kamery, wojsko i normalność

Foto: rp.pl, Przemysław Osuchowski

Stolica Ujgurskiego Regionu Autonomicznego Xinjiang jako wielka i nowoczesna aglomeracja zaskakuje nas raczej pozytywnie.

Urumczi rozwija się i rozbudowuje nie wolniej niż inne regiony Chin. Ale to Ujguria, ze wszystkimi jej nabrzmiałymi problemami. Dla jednych to tylko wschodnia prowincja Chin. I sto lat temu, i teraz. Dla drugich (wcale nie tylko dla Ujgurów) to tereny przez Chiny podbite i okupowane. Tego dysonansu poznawczego nigdzie nie doznaje się mocniej, niż w stolicy właśnie. Niby normalne miasto, ale Wielki Brat czuwa, policji i wojska więcej, niż u nas w czasie stanu wojennego. Niby życie na ulicach toczy się naturalnym rytmem, ale nie ma miesiąca, żeby obyło się bez gwałtownych, żywiołowych rozruchów. Zapalnikiem może być każde głupstwo, ale konflikt nie wziął się znikąd. Miedzy Ujgurami i Chińczykami, a więc między skazanymi na siebie sąsiadami, niechęć narasta. Miedzy Ujgurami a policją i wojskiem tym bardziej. Ofiary śmiertelne zdarzają się często. Po obu stronach. Niby ludzie krążą po tym mrowisku swoimi utartymi ścieżkami, ale na każdym rogu ulicy, w każdym zaułku nad głowami sterczy kilka zdalnie sterowanych kamer.

Patrole wojskowe składają się zawsze z kilkunastu żołnierzy. Policja też operuje w dużych zespołach zmotoryzowanych. Z jednej strony to rozsądna prewencja. Z drugiej demonstracja, kto tu rządzi. Ujgurzy i tak nie mają wątpliwości. Od kilku już pokoleń.

Historyczne tradycje państwowe Ujgurów nie podlegają żadnym wątpliwościom. Podobnie jak imperialne ambicje Chin. Dziewiętnastowieczna próba odtworzenia państwowości Kaszgarii skończyła się bezwzględnym układem mocarstw: Chin, Rosji i Wielkiej Brytanii. Skąd my to znamy...

Ale Ujgurzy, albo Turkmeni Wschodni, albo Turcy Ujgurscy o swych ambicjach niepodległościowych nie zapomnieli. W latach 40. XX wieku znów dwukrotnie ogłaszali niepodległy byt i własną państwowość. Wielka Brytania i ZSRR miały wtedy inne zmartwienia, więc Chiny zrobiły z Ujgurią co chciały. Czyli Ujgurów spacyfikowały. Krwawo.

Reklama
Reklama

Za naszych czasów też nie było lepiej. Ekstremistów muzułmańskich wśród Ujgurów jest tylu co kot napłakał, ale po 11 września Pekin sprytnie wykorzystał amerykańską krucjatę antyterrorystyczną i przekonał USA do uznania Islamskiego Ruchu Wschodniego Turkiestanu za ugrupowanie terrorystyczne. To w konsekwencji spowodowało, że świat nie patrzy na Xinjiang, jak na Tybet. No i w dodatku Ujgurzy nie mają tak popularnego przywódcy, jakim jest Dalajlama.

Dopóki Xinjiang był tylko zapomnianą przez Boga i świat górzystą i pustynną, mizernie zaludnioną prowincją, Chińczycy zadowalali się dominacją polityczną. Już po drugiej wojnie światowej Chińczyków Han nie było w Ujgurii nawet 4 procent. Ale wkrótce okazało się, że Xinjiang może mieć też poważne znaczenie gospodarcze, bo znajduje się tam prawie połowa chińskich zasobów węgla kamiennego, a pod pustynią Takla Makan spoczywają olbrzymie zasoby ropy naftowej i gazu. W dodatku Chiny cierpią na przeludnienie swych wschodnich prowincji, więc dzisiaj w Ujgurii rdzenni Ujgurzy są już tylko mniejszością narodową. Na wsi stanowią jeszcze zdecydowaną większość, ale miasta są zdecydowanie chińskie. I ciągle napływają tu i zapuszczają korzenie kolejni osiedleńcy. Pekin zachęca ich do tego bez skrupułów. Żeby prawda była jednak pełna – a widzą to też Ujgurzy - nie sposób również odmówić Pekinowi skoku cywilizacyjnego, jaki Ujgurii fundują. Dynamika gospodarcza całego regionu jest szokująca. Beneficjentami nie są tylko Chińczycy. Ofensywa ekonomiczna Pekinu zmienia nawet najmniejsze wioski. Rozwija się kosztem olbrzymich inwestycji gospodarka wodna, powstają elektrownie wodne i zbiorniki retencyjne. To rozwija rolnictwo. Obrzeża Takla Makan wyglądają po raz pierwszy w historii jak gigantyczny zielony pierścień. Irygowane pola oddawane są w dzierżawę na pięćdziesiąt lat, państwo pomaga też w budowie nowoczesnych domów. Asfalt leje się na polne drogi miesiąc później. Chodniki budują już mieszkańcy. Niby w czynie społecznym, ale nawet za taką pracę administracja płaci jakieś pieniądze, bo w szczęśliwość komunistyczną nie wierzą nawet sekretarze partii. W podobnym tempie buduje się nowe miasta przemysłowe. Przedmieścia nawet małych miasteczek zamieniają się w blokowiska wysokościowców, o jakich w Kielcach nikomu się jeszcze nie śniło.

Kiedy przed dekadą byłem w Ujgurii po raz pierwszy, zobaczyłem w wielu miejscach pozbawiony uśmiechu średniowieczny skansen. Dzisiaj nie chcę udawać, iż widzę tylko złe strony chińskiej migracji na zachód. Bo Kaszgaria staje się po prostu nowoczesną, cywilizowaną, coraz zamożniejszą krainą.

W samym Urumczi cieszymy się natomiast różnymi przywilejami „białego człowieka", co po dwóch tygodniach w górach i na pustyni nie jest bez znaczenia. Ciepła woda w kranie, wyprasowana pościel, wygodny fotel i uprzejmy kelner to na naszych wakacjach przyjemna odmiana. Jutro jednak odmyci, odprani, odprasowani wracamy na rajdowy szlak Marco Polo.

Interaktywna mapa jest na stronie www.discover4x4.pl, a więcej zdjęć na stronie www.wenecja-pekin.pl

Stolica Ujgurskiego Regionu Autonomicznego Xinjiang jako wielka i nowoczesna aglomeracja zaskakuje nas raczej pozytywnie.

Urumczi rozwija się i rozbudowuje nie wolniej niż inne regiony Chin. Ale to Ujguria, ze wszystkimi jej nabrzmiałymi problemami. Dla jednych to tylko wschodnia prowincja Chin. I sto lat temu, i teraz. Dla drugich (wcale nie tylko dla Ujgurów) to tereny przez Chiny podbite i okupowane. Tego dysonansu poznawczego nigdzie nie doznaje się mocniej, niż w stolicy właśnie. Niby normalne miasto, ale Wielki Brat czuwa, policji i wojska więcej, niż u nas w czasie stanu wojennego. Niby życie na ulicach toczy się naturalnym rytmem, ale nie ma miesiąca, żeby obyło się bez gwałtownych, żywiołowych rozruchów. Zapalnikiem może być każde głupstwo, ale konflikt nie wziął się znikąd. Miedzy Ujgurami i Chińczykami, a więc między skazanymi na siebie sąsiadami, niechęć narasta. Miedzy Ujgurami a policją i wojskiem tym bardziej. Ofiary śmiertelne zdarzają się często. Po obu stronach. Niby ludzie krążą po tym mrowisku swoimi utartymi ścieżkami, ale na każdym rogu ulicy, w każdym zaułku nad głowami sterczy kilka zdalnie sterowanych kamer.

Reklama
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1277
Polityka
Podcast „Rzecz o geopolityce”: Putin szykuje się na kolejną wojnę. Mołdawski sprawdzian
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1276
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1275
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1274
Materiał Promocyjny
Firmy coraz częściej stawiają na prestiż
Reklama
Reklama