Mieszkańcy zalanych w poniedziałek podbocheńskich wsi Cikowice i Proszówki są przekonani, że ucierpieli z powodu zwiększonego spustu wody ze zbiornika w Dobczycach. Mają żal, że służby małopolskiego wojewody nie ostrzegły ich na czas.
– Na pewno tak tego nie zostawimy – mówi Jerzy Lysy, wójt gminy Bochnia. – Nie wiedzielibyśmy nic o nadchodzącej wodzie, gdyby nie telefony od sąsiadów. Dlatego przygotowuję wystąpienie do prokuratury.
[wyimek]Wojewoda małopolski wszczął wewnętrzne dochodzenie[/wyimek]
A do wójta dzwoniono w poniedziałek rano z Siedlca, położonego blisko zbiornika dobczyckiego, z informacją, że teren jest zalewany. Zanim ta wieść dotarła do Proszówek i Cikowic, wsie były już pod wodą.
– Kiedy zadzwonił wójt, zaczęłam pukać od drzwi do drzwi. Ale ludzie nie mogli już za wiele uratować. Jeszcze z pół godziny i byśmy się potopili w łóżkach – opowiada „Rz” sołtys Cikowic Krystyna Pałkowska.