W blisko połowie skontrolowanych gmin nie prowadzono ewidencji przydomowych oczyszczalni ścieków i szamb lub realizowano ten obowiązek nierzetelnie. Dodatkowo w wielu miejscach nie kontrolowano sposobu i częstotliwości ich opróżniania, a gdy nieprawidłowości wyszły na jaw - nie wyciągano żadnych konsekwencji. Takie zaniechania gmin powodowały, że część mieszkańców bagatelizowała obowiązki związane z prawidłowym pozbywaniem się nieczystości ciekłych i mogła czuć się bezkarnie - uważa Najwyższa Izba Kontroli.
Do picia woda z coli
W skontrolowanych przez NIK 20 lubuskich gminach sieć kanalizacyjna była słabiej rozwinięta niż wodociągowa. Możliwości podłączenia do kanalizacji komunalnej nie posiadało na koniec 2015 r. blisko 60 proc. mieszkańców, podczas gdy do sieci wodociągowej zaledwie 2 proc. mieszkańców. W tej sytuacji - twierdzi NIK - kluczowe znaczenie mają systematyczne kontrole szamb i przydomowych oczyszczalni ścieków, bowiem łamanie przez mieszkańców obowiązku wywozu nieczystości ciekłych do oczyszczalni ścieków często wpływa na złą jakość wody.
I rzeczywiście - w 2015 r. 30 proc. badanych, w ramach monitoringu krajowego, ujęć wód w województwie lubuskim miało zły stan chemiczny. Tylko w jednym ujęciu woda odpowiadała najwyższej klasie czystości. Kontrole NIK wielokrotnie wykazywały, że lubuskie przedsiębiorstwa wodociągowe mają problemy z zapewnieniem mieszkańcom nieprzerwanych dostaw wody przeznaczonej do spożycia o odpowiedniej jakości. Każde z nich przez średnio ponad miesiąc nie dostarczało mieszkańcom wody o odpowiednich parametrach. Najczęściej stwierdzano występowanie w niej groźnych bakterii grupy coli, które mogą powodować zakażenia jelitowe i biegunkę.
Izba sprawdziła, czy 20 gmin województwa lubuskiego prawidłowo i skutecznie nadzorowało funkcjonowanie szamb oraz przydomowych oczyszczalni ścieków. Skontrolowano zwłaszcza, czy gminy właściwie prowadziły ich ewidencję, a także czy egzekwowały składanie sprawozdań przez przedsiębiorców zajmujących się opróżnianiem szamb i transportem nieczystości ciekłych.
Gdzie się podziała prawie połowa ścieków?
NIK ustaliła, że w kontrolowanych gminach sprzedano mieszkańcom łącznie ponad 9 mln m3 wody, ale odprowadzono tylko 5 mln m3 ścieków. W następstwie nieprawidłowego nadzoru dopuszczono do sytuacji, w której ilość ścieków oczyszczonych odpowiadała średnio 55 proc., a w skrajnym przypadku zaledwie 4,5 proc. ilości zużytej wody. Gminy nie posiadały informacji o sposobie oczyszczenia ścieków odpowiadających łącznej objętości ponad 4 mln m3 zużytej wody.