W czasach, gdy papierosy ruguje się z przestrzeni publicznej, przypominanie ich tradycji, kultury i magii wydaje się prowokacją. Tymczasem pokaz “Pali się!” dowodzi, ze sztuka lubi się z nikotyną. Zaciąganie się to forma dopingu. Sposób na skupienie, natchnienie, refleksję.
Prawie 20 młodych (np. Basia Bańda, Pola Dwurnik, Maciej Sieńczyk), średnich (Paweł Jarodzki, Marek Raczkowski, Jerzy Kosałka) i starych mistrzów (Tadeusz Rolke) stworzyło dzieła ku czci palenia. Dlaczego kultywują nałóg, który był zarezerwowany dla mężczyzn w XIX wieku, stał się biseksualnie modny w dwudziestoleciu międzywojennym, przeżywał apogeum po II wojnie światowej, a stracił notowania w ostatnim dwudziestoleciu?
Bo faja to kod informacyjny. Można z niej niejedno wyczytać. Przede wszystkim, chodzi o gest. Niby podobny, a jak różnorodny. Może być elegancki lub wulgarny; stanowczy bądź pełen nerwowego rozedrgania. A ileż można wyrazić podczas spalania tytoniowej miazgi! Intelektualną głębię, podniecenie, zmęczenie, nawet wewnętrzne wypalenie…
Na obrazach, plakatach i w kadrach zaciągają się dymem piękne, delikatne kobiety – a także supermęskie samce. Zauważmy – pety nie są zarezerwowane dla żadnej płci, grupy społecznej, zawodu. Ćmią równo detektywi, filozofowie, matrosy, prostytutki. Przypalają aktorzy, w życiu i na ekranie.
Inżynier Mamoń (patrz: “Rejs” Piwowskiego) dokonał wnikliwej analizy gry aktora polskiego i zagranicznego. Wynika z tego, że nie ma róży bez ognia, a sztuki bez fajek. Nawet w dobie potępienia palaczy artyści nie wierzą przestrogom. Palą, o czym można przekonać się na rzeczonej wystawie.