Autorka, znana też jako krytyk sztuki, pokazała 33 własne prace w formacie A4 wykonane ołówkiem. Powstały na początku lat 80. W każdej ukryte są inicjały artysty bądź człowieka zajmującego się sztuką, któremu dana praca została dedykowana. To rodzaj studium jego osobowości.
Drugą część wystawy stanowi 18 zeskanowanych za pomocą współczesnej techniki prac w powiększonej formie. Zyskują inny wymiar, wyglądają inaczej niż te wykonane ręcznie – przypominają grafiki bądź tkaniny.
Prace naszej redakcyjnej koleżanki obejrzymy tylko dziś w Galerii Sztuki Współczesnej Fabryka Koronek.
– Musimy opuścić tę przestrzeń z powodów finansowych – wyjaśnia Barbara Chociej, właścicielka galerii. – Po sześciu latach nie jesteśmy w stanie dłużej utrzymywać działalności z własnej kieszeni. Nie udało się nam ani wynegocjować obniżenia stawki wynajmu, ani znaleźć stałego sponsora. Było zainteresowanie tylko sponsorowaniem tzw. eventów, czyli okazjonalnych zdarzeń. A sztuka to nie event – zwraca uwagę Barbara Chociej. – Jesteśmy kolejną, chyba już 11., prywatną galerią, która w ciągu ostatnich kilku miesięcy znika z mapy kulturalnej Warszawy.