Maziarski twierdzi, że mimo raportu nadal będą nieścisłości w pojmowaniu przyczyn katastrofy:
Teraz komisja opublikowała szczegółowy raport, który ujawnia mnóstwo dodatkowych okoliczności, lecz nie zmienia banalnej prawdy: do katastrofy doszło, bo samolot lądował we mgle, a piloci pomylili wysokość. Oczywiście, paranoicy i cyniczni gracze, wykorzystujący Smoleńsk do celów politycznych, nadal będą opowiadać androny o obezwładnieniu samolotu 15 metrów nad ziemią i dwie sekundy przed upadkiem, o dwóch potężnych wstrząsach, o rzekomym rozpadnięciu się tupolewa przed katastrofą. Może nawet w użyciu wciąż będzie sztuczna mgła, bomba helowa, dobijanie ofiar i inne takie. Tyle że opowieści Antoniego Macierewicza i jego sojuszników coraz wyraźniej ześlizgują się w sferę zabawnych ciekawostek i folkloru politycznego. Chyba nawet Jarosław Kaczyński jest tego świadomy, skoro w dniu ogłoszenia raportu nie wystąpił na konferencji z Macierewiczem i nie próbował podważać ustaleń komisji, ograniczając się do poinformowania narodu, że Tusk jest złym premierem i brakuje mu odwagi. Było to oczywiście bardzo inspirujące.
Redaktor Maziarski uważa, że dymisja Klicha to znalezienie kozła ofiarnego:
Pierwszym rezultatem prac komisji jest dymisja ministra obrony Bogdana Klicha. Oczywiście, rozumiem wymogi gry politycznej, więc nie dziwię się, że Klich dymisję złożył, a premier Tusk ją przyjął. Niemniej mam poczucie moralnego dyskomfortu, podobnie jak wówczas, gdy po samobójstwie więźnia zdymisjonowany został minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski. Sprawiedliwość w nowoczesnym rozumieniu postuluje, by karać ludzi rzeczywiście winnych. Szukanie kozła ofiarnego i dokonywanie na nim symbolicznego aktu odpłaty za zło jest działaniem z pogranicza magii. Politycznym szamaństwem.
Maziarski w swojej prorządowej retoryce wyprzedził już nawet działaczy PO. Nie przeszkadza mu to iść dalej tą drogą. Musimy mu jednak przypomnieć, że żaden z "sojuszników Macierewicza" nie wspominał nigdy o bombie helowej. Przykro patrzeć, jak redaktor naczelny posługuje się manipulacją, bo brakuje mu argumentów na tezy, które sam sobie ułożył. Może czas na kolejną okładkę z tupolewem na krzyżu? Jak człowiek, który to wymyślił, może nazywać innych "paranoikami"?