Wczoraj odbyła się w Warszawie uroczystość, podczas której prezydent Komorowski wzniósł się na szczyty hipokryzji. Razem z prezydent Warszawy Hanną Gronkiewicz-Waltz, otworzył Skwer Wolnego Słowa obok budynku na ulicy Mysiej, będącego siedzibą PRL-owskiego urzędu cenzury. Otwarcie takiego skweru w dniu 4 czerwca (w dniu wyborów będących rezultatem okrągłostołowego porozumienia) w tak historycznym miejscu, ma być zdaniem prezydenta potwierdzeniem powszechnej wolności słowa w Polsce.
I podaje przykład:
Niestety rzeczywistość jest zgoła inna, nigdy jeszcze w ostatnich 22-latach, ograniczenia wolności słowa nie były tak powszechne i to na skutek otwartych działań zarówno większości parlamentarnej PO-PSL i w wyłonionego przez nią rządu, a także niestety samego prezydenta Komorowskiego. Najbardziej widocznym tego potwierdzeniem jest nie przyznanie przez KRRiT miejsca na pierwszym multipleksie dla telewizji TRWAM.
Kuźmiuk pisze:
Nieprzyznanie koncesji telewizji TRWAM to najbardziej dobitny, ale przecież nie jedyny przykład ograniczania wolności słowa w Polsce. Cenzura tolerowana przez KRRiT jak nigdy w tym dwudziestoleciu jest wszechogarniająca w mediach publicznych w Polsce. Po wyrzuceniu z mediów publicznych większości dziennikarzy, kojarzonych z prawicowymi poglądami, powszechna jest cenzura prewencyjna, nie pozwalająca dziennikarzom na zajmowanie się jakimikolwiek materiałami krytycznymi wobec obecnie rządzących.