Biorąc pod uwagę, co się działo 11 i 12 listopada zeszłego roku, nie dziwi mnie to, co się stało. Nie mówię o demonstracjach i awanturach. Mówię o tym, że nasi politycy, którzy są bezsilni w bardzo ważnych sprawach, w sprawach mniej ważnych wykazują inicjatywę. Po diabła ta ustawa? W epoce internetowej termin sześciodniowy jest zupełnie kuriozalny. Państwo mówi: macie sześć dni, obywatele, sobie przemyślcie. Władza jest bezradna, więc ciężarem swojej bezsilności obarcza obywateli, ograniczając ich prawa. (...)
A jak zorganizuję demonstrację i dołączy się do mnie dziesięciu łobuzów? Ja jestem przewodniczącym i ja odpowiadam. To znowu jest pole do nadużyć.