Polskie wino jak z Francji - rozmowa o winie

Krzysztof Fedorowicz, winiarz

Publikacja: 04.05.2011 21:15

Krzysztof Fedorowicz, wiceprezes Stowarzyszenia Wspólnota Kulturowa Winnice Lubuskie

Krzysztof Fedorowicz, wiceprezes Stowarzyszenia Wspólnota Kulturowa Winnice Lubuskie

Foto: Rzeczpospolita, Bartłomiej Kudowicz Bartłomiej Kudowicz

Producenci polskiego wina nie będą mogli umieszczać na etykietach informacji, z jakiego szczepu pochodzi wino, które sprzedają. Winiarze twierdzą, że w ten sposób państwo przeszkadza im w promowaniu lokalnego wina.

Krzysztof Fedorowicz:

Na całym świecie można napisać na butelce, z jakiego szczepu wino pochodzi, bo to jest ważne. A w Polsce nie wiadomo, dlaczego rzuca się winiarzom kłody pod nogi. Tymczasem polskie wino jest na rynku oczekiwane i pożądane. Wypytują o nie zarówno klienci, jak i restauratorzy. W okolicach Zielonej Góry wino jest taką samą marką jak oscypek w Zakopanem.

Przepisy nie pomagają, ale czy polski klimat jest w ogóle odpowiedni do hodowli winorośli? W ostatnich dniach mieliśmy przymrozki...

Wiosenne przymrozki są wpisane w ryzyko prowadzenia winnicy. Zdarzają się raz na kilka lat. Ja miałem ostatni przymrozek w roku 2006 i ostatnio nocą z wtorku na środę. Nie spałem całą noc, pilnowałem winnicy. Jeździłem nawet ciągnikiem, żeby trochę ocieplić i wymieszać powietrze. Ale myślę, że i tak około 30 proc. moich młodych pędów zostało zniszczonych.

Tylko z tego powodu polskie wino jest gorsze od francuskiego czy włoskiego?

W Polsce nie możemy zostawiać na krzaku tylu owoców, ile zostawiają winiarze we Włoszech. Tam na krzaku zostaje 5 kg owoców. My musimy się ograniczyć do 1,5 kg. Wtedy nasze wina są porównywalne z winami na przykład z północnej Francji, bo im mniej owoców na krzaku, tym wino jest lepsze.

W takim razie dlaczego nie jest cenione?

Istnieje stereotyp dotyczący polskiego wina, z którym musimy walczyć. Wiele osób, mówiąc o polskim winie, ma na myśli to pite pod sklepem za 3 złote. Dlatego winiarze muszą tłumaczyć, że produkujemy wina z samego soku, bez dodatku cukru, nie używamy do tego chemii. Ludzie się wtedy dziwią i kiwają znacząco głowami. Potem próbują i są mile zaskoczeni.

Czy to oznacza, że polskie wina są podobnej jakości jak zagraniczne?

Tak, można je porównywać na przykład do win niemieckich, czeskich oraz pochodzących z północnej Francji. Zielona Góra wpisuje się w tradycję win niemieckich. Na tym terenie niemieckie winnice istniały do 1945 roku. Nawet teraz rosną na tych terenach stare krzewy, pozostałości po dawnych winnicach.

—rozmawiała Matylda Młocka

Producenci polskiego wina nie będą mogli umieszczać na etykietach informacji, z jakiego szczepu pochodzi wino, które sprzedają. Winiarze twierdzą, że w ten sposób państwo przeszkadza im w promowaniu lokalnego wina.

Krzysztof Fedorowicz:

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Minister może zostać rzecznikiem rządu. Tusk wybiera spośród 6-7 osób
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Biskupi muszą pokazać, że nie są gołosłowni
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Niemcy przestraszyły się Polski, zmieniają podejście do migracji
Publicystyka
Łukasz Adamski: Elegia dla blokowisk. Czym Nawrocki może zaimponować Trumpowi?
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Publicystyka
Marek Migalski: Wybudzanie Tuska