Jak tłumaczył Ziobro, słowa Kutza mieszczą się "w kategoriach oszczerstwa". - Przekraczają wszelkie dopuszczalne granice polemiki i krytyki w polityce, które mieściłyby się w obszarze wolnego słowa - tłumaczył decyzję o pozwaniu Kutza.
Ziobro przekonywał też, że jego zadaniem, gdy był ministrem sprawiedliwości, była walka z przestępczością i traktowanie wszystkich równymi wobec prawa, również polityków. - To twarda zasada, której ludzie polityki nie akceptują i organizują nagonkę na tych, którzy chcą ją wprowadzić - mówił.
Sam Kutz tak skomentował pozew: - Powiedziałem to w gniewie, ale mam prawo tak mówić, a pan Ziobro ma prawo wytoczyć proces.
To nie pierwsze skandaliczne słowa szałowego Kazimierza, który w ciągu kilku miesięcy stał się jednym z czołowych twórców politycznego chamstwa w Polsce. Wielu jedzie po bandzie, ale zarzut morderstwa to krok w polityczną przepaść. Albo na salę sądową.