Wyszła suma niebagatelna, bo aż 300 tysięcy złotych na akcję "Kierunek Kraków" i 52 tysiące złotych na kampanię właściwą. Przypomnijmy - limit jaki został przyznany Gibale to... 1,5 tysiąca złotych.
Gibała wylicza:
Koszty mojej kampanii zamknęły się w kwocie 52,5 tys. zł. Najwięcej, ponad 20 tys. zł, pochłonął druk plakatów, ulotek, gazetek. 15 tys. zł to kary za nielegalne powieszenie plakatów, reszta to koszty wynajmu powierzchni pod materiały promocyjne, biura dla sztabu, domeny internetowej plus inne drobiazgi, np. tysiąc złotych za krówki.
A jak tłumaczy znaczne przekroczenie limitu? Zebrał niewykorzystane fundusze od kandydatów z innych regionów:
Kilka osób o liberalnych poglądach postanowiło pomóc liberałowi z Krakowa, który wycinany jest przez konserwatystów.