W blogu na portalu niezalezna.pl Teresa Bochwic zauważa:
Smutna sensacja, jaką jest postrzelenie się prokuratora wojskowego Mikołaja Przybyła, przysłoniła treść jego oświadczenia, które rodzi ważne pytania już nie na temat samych śledztw, o których mówił. To pytania na temat mentalności postkomunistycznej, królującej w sferach rządzących i kierunków podporządkowania ważnych urzędów państwowych.
Bochwic przypomina, że:
Każdy urząd państwowy w PRL miał choćby w formie zależności partyjnej zwierzchnictwo w Związku Radzieckim (obecnie Rosja). Niektóre jednak, strategiczne, podlegały Rosji bezpośrednio. Np., jak pisze Zdenek Mlynarz w fascynującym opisie Praskiej Wiosny 1968 roku, w ministerstwie spraw wewnętrznych każdego kraju „demokracji ludowej”, a więc i Polski, był jeden wiceminister, który podlegał bezpośrednio ministrowi spraw wewnętrznych w Moskwie, a nie swojemu lokalnemu ministrowi.
Jej zdaniem, choć minęło 20 lat od upadku komunizmu, w tej sprawie wychodzi on od podszewki: