Dotychczas panowało przekonanie, że Kaczyński ma zdolność regeneracji politycznej i wygrywania. Na tym polegała słabość PJN, że powstali cztery miesiące po tym, jak Kaczyński o mały włos nie został prezydentem. Natomiast po szóstych przegranych wyborach to się zmieniło. (...) Bo te wybory przegrał na własne życzenie. Mógł mieć 40 procent, aż tu „zakamuflowana opcja niemiecka", Angela Merkel i znów mamy poniżej 30 procent. Ludzie widzą, że skoro Kaczyński nie wygrał po Smoleńsku, skoro nie wygrał po czterech latach fatalnych rządów PO, to już nigdy nie wygra. (...) Do prawicowego elektoratu dociera świadomość, że monopol Kaczyńskiego na prawicowość jest niszczący.
Kurski mówi o Kaczyńskim:
Przecież „pisowski" świat wartości, jak wynika ze wszystkich badań, wyznaje połowa społeczeństwa: jest przeciw małżeństwom homoseksualnym i aborcji, za silnym państwem i twardą walką z przestępczością etc. I wielu z tych ludzi o „pisowskim" świecie wartości z jakichś powodów od lat nie chce głosować na Kaczyńskiego. (...) Lepiej niż Jarosław Kaczyński rozumiemy świat. Gdybym chciał być złośliwy, powiedziałbym tak: mamy żony, dzieci, karty kredytowe i prawo jazdy.
Według polityka SP, wyrzuceni z PiS mają obecnie inny wizerunek:
Mimo że też nam przyklejano potworne gęby, jesteśmy odklejalni, co wynika z młodości i krótszego funkcjonowania w polityce. Jeżdżę po Polsce i na uniwersytetach tam, gdzie jeszcze niedawno wyli z nienawiścią i szyderstwem, teraz nie ma cienia tej reakcji. Zmieniło się pokolenie, a nowe reaguje na nas normalnie. (...) Nie mam poczucia, że jesteśmy obciachowi, ale to jest praca i o jej efektach będę mógł panu powiedzieć za rok, dwa.