Czego boi się Marek Markiewicz?
Budzę się w nocy i boję się tego, czego jeszcze nie wie poseł Joński. On może jeszcze nie wiedzieć wiele. A jak zacznie za mnie decydować – strach. Na Kościół – matkę naszą jak się zamachnie, bo nie wie, bo nie rozumie, nie słyszał, nie powiedzieli. I będzie nieszczęście i pasibrzuchy mu się pomylą. Z posłem Kaliszem.
Boję się ministra Nowaka od dawna, bo zadusić może jedną ręką, a teraz jeszcze koledzy dojdą w zarządzie kolei. Strasznie się boję, bo znów rozkład zmienią, na jeden tor wpuszczą i kolejne lokomotywy pójdą na przemiał. A skąd brać nowe lokomotywy?
Boję się, że dociągnę jakoś do 67, a Wincentemu znów zabraknie i każe pracować do 76, i na dwóch etatach, bo to taniej i wydajniej, pewnie i na kolei. Strach.
Były przewodniczący KRRiT „ze wstydem przyznaje”, że boi się także posła Biedronia w MSZ – co obiecał Janusz Palikot: