Geje, związki partnerskie, Gowin - można by pomyśleć, że to najważniejsze problemy nurtujące Polskę. Dlatego na odtrutkę napiszemy o czym innym. "Gazeta Polska Codziennie" od kilku dni zwraca uwagę na ciekawą wizytę szefa BBN generała Kozieja w Moskwie, gdzie podpisał on porozumienie o współpracy wojskowej między BBN a Radą Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej. I choć - jak to "GP" - opisują to zdarzenie w alarmistycznym tonie, widząc w tym niemal "pierwszy krok do wypchnięcia Polski z NATO", a gen. Koziej tłumaczy, że taka współpraca to po prostu kontynuacja procesu, który istnieje podobno od 1997 roku, ale mimo wszystko problem jest ciekawy. Szczególnie, że obszary tej współpracy to m.in. strategia oraz cyberbezpieczeństwo. Zwraca na to uwagę publicysta gazety Dawid Wildstein.
Szczególnie groteskowo brzmią zawarte w tym planie gwarancje o wspólnej analizie cyberbezpieczeństwa, zważywszy na to, że strategiczny sojusznik Polski w regionie, Estonia, został w tym obszarze przez Rosję zaatakowany. Może warto wysłać naszych ministrów do Al-Kaidy w celu opracowania zabezpieczeń przed terroryzmem?
- pisze syn byłego publicysty "Rz". I choć zapewne są problemy, w których współpraca naszych "bratnich" krajów mogłaby być teoretycznie pożyteczna (np. terroryzm), to trzeba przyznać rację Wildsteinowi, który puentuje:
Jedno jest pewne - wysłaliśmy swoim sprzymierzeńcom w regionie jasny sygnał: mamy was gdzieś. Mamy elitę, która wierzy, że podlizując się silniejszemu, ugra swoje interesy. Takie są konsekwencje wysyłania baranów do wilków.
Celnie.