Poseł PO i mazowiecki "baron" tej partii Andrzej Halicki ostro i zdecydowanie odniósł się do zarzutów Najwyższej Izby Kontroli w sprawie sprawowania ministerialnej władzy przez szefową resortu sportu Joannę Muchę (chodzi o to, że zamiast wydawać pieniądze na Euro i na siatkówkę, przeznaczyła pieniądze z rezerwy celowej na niezwykle dochodowy koncert Madonny na Stadionie Narodowym).

Na antenie TVN 24, Halicki powiedział:

Nie można zaakceptować, że publiczne pieniądze, w tym te z rezerwy celowej, były wydawane w nonszalancki sposób.  To musi być bardzo dokładnie wyjaśnione przez panią minister, bo ona nadzoruje ten obiekt (...) Na raport NIK-u musi być bardzo mocna i stanowcza odpowiedź, z której będzie wynikać, czy ministerstwo sportu podjęło właściwe działania czy też nie (...) Mucha powinna wyciągnąć konsekwencje wobec osób, które dysponują publicznymi środkami.

Uff. Możemy więc odetchnąć z ulgą na tak zdecydowaną reakcję i obietnice zajęcia się nieprawidłowościami, o których mówił NIK. Biorąc pod uwagę, jak poważnie partia rządząca traktuje zarzuty NIK - co pokazały spektakularne reakcje na raporty o rozrzutności ministra Sikorskiego i zaniedbania min. Arabskiego -  możemy spać spokojnie, wiedząc, że nasze doskonale zarządzane państwo nadal będzie się doskonalić.