Różne bywają kariery byłych prezydentów. Jedni zakładają fundacje, drudzy doradzają dyktatorom, czy rzucają się w dyplomację czy biznes. W każdym razie, większość z nich, o ile nie są Lechem Wałęsą, stara się zazwyczaj zachować powagę sprawowanego przedtem urzędu. Takie jednak konwenanse nie dotyczą jednak jednego z bardziej, cóż, jaskrawych postaci międzynarodowej polityki, Micheila Saakaszwilego.
Ten to gorącokrwisty Gruzin, podczas swego pobytu na Ukrainie (gdzie udzielił wsparcia Petro Poroszence), nie stronił od kontaktów i wsparcia dla tambylców. A wiadomo, że nic tak nie jednoczy, jak wspólny wróg. Dlatego też "wrzucił" na swój profil na Facebooku taką oto sympatyczną fotkę:
Dla tych, którzy nie czytają cyrylicy podam tylko rebus:
Krym - Ukraina