- Do dziś otrzymaliśmy dwie reklamacje klientów, o trzech innych rodzinach wspomniano w mediach, ale nie skontaktowały się z nami — powiedziała Reuterowi jedna z rzeczniczek grupy. — Zwracamy się do tych rodzin o kontakt z nami, bo szukamy wyjaśnienia — dodała. Rozgłośnia RTL podała wcześniej o 5 rodzinach z Bretanii, departamentów Var, Bouches-du-Rhone, Puy-de-Dome i Landes.

- Wydaje się nam wykluczone, by doszło do tego na terenie miejsca produkcji. W łańcuchu produkcji mleko w proszku nigdy nie jest wystawione na kontakt z powietrzem i jeśli było w nim jakieś obce ciało, to nie mogłoby być żywe. Najbardziej możliwą hipotezą jest, że doszło do tego poza miejscem produkcji — wyjaśniła rzeczniczka Danone.

Grupa podała, że dwie rodziny, które skontaktowały się z nią przekazały numery partii puszek, a natychmiast podjęte postępowania wyjaśniające nie wykazały żadnego incydentu przy ich produkcji. Obie partie nie pochodzą z tego samego mleka, powstały w tym samym miejscu w odstępie 2 miesięcy — wyjaśniła rzeczniczka. „Musimy teraz przeprowadzić bardziej zaawansowane analizy puszek mleka" — stwierdziła grupa, uruchomiła zieloną linię telefoniczną dla osób, których ta sprawa dotyczy.