Urządzenia w restauracjach McDonald's to jeden ze strategicznych punktów, odpowiadają za ok. 60 proc. sprzedaży deserów - to nie tylko lody, ale również mleczne koktajle czy McFlurry - lody zmiksowane z różnymi batonami czy ciastkami, w zależności od preferencji. Są jednym z symboli sieci i właśnie ich brak jest często piętnowany przez klientów w mediach społecznościowych. Lodowe kryzysy są zresztą stałą pożywką dla konkurencji, jak Jack in the Box czy Wendy’s, które regularnie robią sobie z tego żarty.
Nawet powstał blog o nazwie McBroken, który monitoruje awarie maszyn do lodów McDonald's w różnych miastach.
Sprawa rozwinęła się jednak w dość nieoczekiwany sposób, awariami zainteresowała się Federalna Komisja Handlu USA, czyli agencja zajmująca się również ochroną konsumentów. Jak podaje dziennik WSJ agencja skontaktowała się tego lata z franczyzobiorcami McDonald's, szukając informacji o tym, na czym polega problemem zepsutego automatu do lodów. FTC odmówiła dziennikarzom komentarza.
Właściciele placówek McDonald’s od dawna narzekali, że urządzenia są zbyt skomplikowane, a ich awarie trudne do naprawienia. Maszyny wymagają nocnego zautomatyzowanego cyklu czyszczenia termicznego, który może trwać do czterech godzin aby zniszczyć bakterie. Cykl czyszczenia może się nie powieść, przez co maszyny nie będą nadawały się do użytku, dopóki technik naprawy nie uruchomi ich ponownie.
McDonald's twierdzi, iż rozumie frustracje i ma zespół, który nad rozwiązaniem kwestii pracuje.