Tak wynika z przedstawionego przez KE sprawozdania z kontroli stosowania prawa unijnego. To lepszy wynik niż w 2012 r., kiedy było ich 82. Więcej zastrzeżeń niż przeciwko Polsce skierowano w ubiegłym roku przeciwko Belgii, Francji, Grecji, Hiszpanii i Włochom.
– Jeżeli przyjrzeć się krajom, które znajdują się w czołówce zestawienia, to można zauważyć, że są to państwa albo duże, albo walczące z kryzysem. Polska należy do tej pierwszej kategorii, nie trzeba więc się dziwić wysokiej liczbie postępowań – wskazuje Aleksander Cieśliński z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Kłopoty ?z implementacją
Wciąż mamy trudności z wprowadzaniem przepisów unijnych prawidłowo i na czas. W 2012 r. Polska plasowała się na pierwszym miejscu pod względem niewdrożonych dyrektyw. W związku z tym Komisja Europejska wszczęła przeciwko nam 34 postępowania. W 2013 r. takich postępowań było 20. Gorzej od nas wypadają: Cypr, Słowenia, Włochy i Belgia.
– Opóźnienia w transpozycji wynikają najczęściej z dwóch przyczyn. Państwa chronią swój realny interes, np. konkretny sektor gospodarki, i dlatego świadomie zwlekają. Takie działania podejmuje m.in. silnie protekcjonistyczna Francja. Drugą przyczyną opóźnień jest zwykłe niedbalstwo i niestety w Polsce często właśnie z nim mamy do czynienia – wskazuje Cieśliński.
Jak dowiedzieliśmy się od prof. Artura Nowaka-Fara, wiceministra spraw zagranicznych, obecnie toczy się 19 postępowań przed Komisją dotyczących wprowadzania dyrektyw przez Polskę.