Podobnie jak w poprzednich latach ulicami Warszawy przechodzą 11 listopada marsze. Pytany jak się je organizuje, odpowiedział, że trzeba o nich poinformować organy administracji publicznej, o zamiarze ich organizacji bo są one z – z punktu widzenia prawnego – zgromadzeniami. Organizator ma obowiązek zapewnić organom administracji to, by mogły wziąć pod uwagę, że może być kilka zgłoszeń i mogą one dotyczyć marszów w tym samym czasie i miejscu. Muszą więc organy mieć możliwość skoordynowania marszów. Pokrywanie się marszów może zagrażać życiu czy zdrowiu ludzi. W przypadku marszów warszawskich takie ryzyko zachodzi. Nastroje wśród organizatorów są mocno zantagonizowane, ratusz musi mieć możliwość dokonania odpowiednich modyfikacji gdyby taka konieczność zachodziła, np. co do miejsca marszów.
Na pytanie kto dba o bezpieczeństwo w trakcie takich zgromadzeń, Woiński odpowiedział, że z punktu widzenia prawnego – na wysokim poziomie abstrakcji - obowiązek ten ciąży na organizatorze i przewodniczącym tego zgromadzenia, a w drugiej kolejności na organie administracji publicznej i innych służbach mundurowych, policji, straży miejskiej – gdy odbywa się to w gminach.
Obowiązki nakładane przez ustawę są bardzo szerokie przy wyposażeniu w bardzo ubogie środki. Można wezwać uczestnika, który zagraża pokojowemu odbyciu się marszu, do opuszczenia zgromadzenia a w przypadku odmowy – zwrócić się do policji czy straży miejskiej o usunięcie uczestnika. Jedynym środkiem o charakterze ostatecznym jest rozwiązanie zgromadzenia. Pytanie jednak, jaka byłaby wtedy reakcja uczestników takiego marszu.
Uczestnicy marszów korzystają z konstytucyjnej wolności zgromadzenia się. Jeśli marsz jest legalny, czyli został zgłoszony, uczestnicy z tego prawa korzystają. Zakres swobody wypowiedzi jest ograniczony przede wszystkim przepisami kodeksu karnego, np. zakazem propagowania totalitarnego ustroju państwa czy nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowych. Problem praktyczny jest związany z tym, że rozmaite hasła w trakcie manifestacji są wznoszone, pytanie kto ma na nie reagować i czy ma możliwość dokonania rzetelnej oceny z punktu widzenia prawnego. Zazwyczaj odpowiedzialnością za brak interwencji lub interwencje nieuzasadnioną obciąża się organizatora a powszechnie w odbiorze publicznym policję i straż miejską. Zarzut można postawić ale czas reakcji jest bardzo krótki, możliwość rzetelnej oceny bardzo trudna. A zarzut używania np. symbolu falangi w trakcie takiej manifestacji budzi wątpliwości prawników, sędziów, prokuratorów a co dopiero organizatorów takiej manifestacji czy policji albo uczestników takiej manifestacji.
Pytany o ocenę tego co zrobił Facebook kilka dni przed świętem niepodległości, czyli zablokowanie stron uczestników propagujących marsze niepodległości, mówił, że Facebook jest podmiotem prywatnym, działa na rynku prywatnym, zasady etykiety, które obowiązują użytkowników ustala sam. - Podskórnie czujemy jednak, że może być to forma dyskryminacji ze względu na poglądy polityczne - dodał.