Obecny rząd próbuje za pomocą programu 500+ poprawić wskaźniki dzietności, co według wstępnych analiz już mu się częściowo udało. Jednak do sukcesu jeszcze bardzo daleka droga, a efekty tak czy inaczej będą widoczne dopiero za ponad 20 lat, gdy dzisiejsze noworodki wejdą na rynek pracy.
Rynek musi sobie więc radzić z takimi zasobami, jakie obecnie ma do dyspozycji i jakie mieć będzie przez kolejne 20 lat. A nie jest niestety wesoło, gdyż obniżenie wieku emerytalnego dodatkowo utrudni utrzymanie stabilizacji zatrudnienia w przedsiębiorstwach. Rząd dość szybko zorientował się, że spełnienie obietnicy wyborczej będzie miało fatalne skutki dla gospodarki, która rozpoczyna swój przynajmniej dziesięcioletni „skok wzwyż". Zaproponował bonus w wysokości 10 tys. zł dla każdej osoby, która nie przejdzie na emeryturę zgodnie z kalendarzem, ale według poprzedniej wersji ustawy, czyli dwa lata później. Wydaje mi się, że ten pomysł zostanie wprowadzony w życie, a skorzysta z niego pewnie maksymalnie do 20 proc. osób uprawnionych do emerytury. Przy chronicznym braku młodej siły roboczej każda para rąk do pracy będzie na wagę złota. Również ta, której posiadacz ma na głowie siwe włosy.