Miała być jedną z najjaśniejszych gwiazd PiS w obecnej kadencji parlamentu. W sejmowych ławach otrzymała miejsce w pierwszym rzędzie tuż obok Jarosława Kaczyńskiego. Mówiło się o jej kandydaturze na stanowisko wicemarszałka Sejmu. Tymczasem po parlamentarnej inauguracji była minister finansów nagle zniknęła.
– Od zaprzysiężenia nie widziałem jej w Sejmie. Nie wiem, co się dzieje – mówi jeden z posłów PiS. W klubie tej partii nikt nie jest w stanie precyzyjnie powiedzieć, gdzie jest była wicepremier. Najczęściej mówi się, że na dłuższym urlopie. – Poszła na niego, żeby podreperować zdrowie. Praca w ministerstwie mocno dała jej się we znaki. Pojawiły się problemy z sercem – zdradza „Rz” nieoficjalnie jeden z posłów PiS.
Sama Zyta Gilowska nie odbiera telefonu i nie odpowiada na e-maile. – Zapomniałem w ogóle o jej istnieniu. W Lublinie od dłuższego czasu się nie udziela – mówi Janusz Palikot (PO), jej były rywal w walce o przywództwo w lubelskich strukturach partii. Potwierdza to Elżbieta Kruk z PiS. – Zyta Gilowska miewa czasem takie momenty, że się na chwilę wycofuje.
Inny poseł tej partii z Lublina Krzysztof Michałkiewicz mówi: – Pytajcie w Poznaniu, teraz jest posłem stamtąd.
Po wyborach Zyta Gilowska nie pojawiła się jednak w stolicy Wielkopolski ani razu. Nie było jej na spotkaniach parlamentarzystów z marszałkiem województwa i prezydentem miasta. Nie otworzyła też dotychczas biura poselskiego w Poznaniu. – Nie mieliśmy z nią ostatnio kontaktu, ale mam nadzieję, że otworzy u nas lokal. Może skorzystać z pomieszczeń w nowej siedzibie partii – zapewnia Filip Libicki, prezes poznańskiego PiS.