Nie da się cieszyć harmidrem budzących się wróbli w jaśminie i jednocześnie zgłębiać zagadnień społecznych dzielnicy. Kto widział i słyszał czerwcowy chuligański pokaz ptactwa, zrozumie. Oczywiście, nie odkrywamy tu Ameryki. Już czytając „Ulissesa” Jamesa Joyce'a, stawaliśmy się uchem, okiem, nosem i nawet dłonią, szukającą porowatości i gładzizn Dublina. Pamiętamy również piękny „Lisbon Story” Wima Wendersa. Powstały już niemal trzy dekady temu film pokazał stolicę Portugalii dźwiękami i zapoczątkował modę na sensualną kartografię. Poprzez zmysły, ale i świadomość Innego spoglądaliśmy potem na Nowy Jork, Tokio czy Stambuł; w internecie znajdziemy mapy tych miast stworzone z perspektywy niewidomych, bibliofilii, homoseksualistów, emigrantów, ale i ptaków, psów czy kotów.