Pięćdziesięciopięcioletnia Zofia Koniarkowa z Bogucic w 1931 roku zasiadła w sądzie na ławie oskarżonych. Ta „jedna z najpiękniejszych postaci wśród śląskich kobiet, ukochana wnuczka Kazimierza Skiby, która odziedziczyła żarliwy patriotyzm rodzinny, kontynuowała przez całe życie tradycje dziadka” – jak pisał o Koniarkowej jej wnuk Józef Hruszka – odpowiadała przed sądem za swój niewyparzony język.
Pozwała ją Monika Wolna, inna mieszkanka Bogucic. Rozprawa ściągnęła tłum widzów, co nie dziwiło ze względu na rozpoznawalność pozwanej. Część gapiów liczyła na skandal, bogucickie kumoszki z ciekawością nadstawiały uszu.