Reklama

Maria Niklińska: Samych siebie nie szanujecie

Głupia, pusta, beztalencie, za gruba, za chuda, z założenia nie zasługuje na szacunek itd. To jest 90 proc. komentarzy o kobietach. Czy to, że w innych krajach tak samo się obrażają, nas tłumaczy?

Aktualizacja: 07.10.2017 23:53 Publikacja: 06.10.2017 16:30

Maria Niklińska: Samych siebie nie szanujecie

Foto: Stock Adobe

"Ogólnie jesteśmy narodem łagodnym, szlachetnym i dobrodusznym. I to nie jest nawet nasza zasługa. Po prostu taką naturę otrzymaliśmy od Boga. Najlepszy dowód, że powiesiliśmy tylko dwóch biskupów, zamordowaliśmy tylko jednego prezydenta i spaliliśmy tylko jedną stodołę pełną ludzi. Mogą nam wiele zarzucić, ale jesteśmy wyrozumiali jak mało kto. W naszym kraju można okraść, ukraść, zdradzić, oszukać, ostatecznie zamordować i jakoś tam zrozumiemy i wybaczymy. (...) Tylko jednego wybaczyć nie możemy. Sukcesu" (Janusz Głowacki, „Przyszłem czyli jak pisałem scenariusz o Lechu Wałęsie dla Andrzeja Wajdy", 2013).

No właśnie. Myślałam kiedyś, że to stereotyp, przecież Głowacki pisał to, nawiązując wciąż do czasów przełomu. Czytając jednak „nasz", polski internet, dochodzę do wniosku, że Janusz Głowacki nie tylko się nie mylił, ale też uchwycił naszego ducha ponadczasowego... I myślę, że nie dorośliśmy do wolności. Amerykańskie kolorowe ubrania i świecące neony utożsamiliśmy z sukcesem. Żałuję, że nie przejęliśmy również szacunku do samych siebie. I nie mam na myśli szeroko pojętej „dumy narodowej", ale prosty szacunek do siebie. Jeżeli naszym ulubionym powiedzeniem jest „Jaki kraj, taki...", jak chcemy oczekiwać, żeby ktokolwiek nas szanował, jeżeli nie szanujemy sami siebie? Jak to o nas świadczy, jeżeli sami siebie chcemy i uwielbiamy mieszać z błotem?

Nie mamy szacunku do wartości, do kultury – nie tylko naszych, polskich, ale uniwersalnych. Jak czytam, jakimi epitetami się obrzucamy, gdy czujemy bezkarność... To jest zwykłe chamstwo. Jeżeli nie uważamy, że wraz z wolnością powinna rosnąć nasza odpowiedzialność – to myślę, że nie dorośliśmy do niej. Jeżeli nasza zawiść w stosunku do bogatszego sąsiada nie zmieniła się od czasów „Pana Tadeusza", to z czego właściwie mamy być dumni? Jeżeli nie umieścimy na szczycie naszych wartości pracy, uczciwości, kultury – to co ma na nim być? Chcemy być amerykańską podróbką w kolorowym stroju z niczym do zaoferowania? Jeżeli wszystko będzie nas kłuło w oczy? Jeżeli nawet nie możemy nazwać wprost obelg i chamstwa, które z nas się wylewają? Jeżeli nawet mówiąc o tym, musimy posiłkować się obcym słowem „hejt"? Nawet mówiąc o kompleksie naszym, musimy się trochę dowartościować, bo słowo „nienawiść" jest za mało „światowe"... Nie w „looku" albo w „trendzie"... Czy to nas usprawiedliwia, bo mamy wrażenie, że choć trochę jesteśmy lepsi, bo robimy to, co inni? A może to po prostu zrzuca z nas odpowiedzialność – bo ten hejt to jakiś obcy, a nie nasz?

I mówi to „celebrytka", bo oczywiście nie „aktorka". Dowiedziałam się ostatnio od pewnego dziennikarza, że słowo to już nawet nie jest pejoratywne. Przecież każdy chce być celebrytą!

Przecież wszystkim nam wiadomo, że polski aktor, pisarz, muzyk, polityk, biznesmen – z założenia jest gorszy od tego zagranicznego. Sami to tworzymy i tak myślimy. Nie udawajmy. Dobrze wiemy, że atak na kogoś, kto żyje na drugim biegunie, nie dotknie go, ale atak na kolegę, koleżankę, która mieszka dwie ulice dalej, zaboli. I co z tego, że znajdziemy usprawiedliwienie dla własnego chamstwa, bo to „szołbiznes", bo „ona jest brzydka", „głupia" itd. (epitety mogą się ciągnąć w nieskończoność). W głębi duszy wiemy, że jeżeli jest w nas nienawiść i pogarda w stosunku do innych, to znaczy, że istnieje ona też w stosunku do nas samych. Do miejsca, w którym się wychowaliśmy? Do naszej rodziny? No właśnie...

Reklama
Reklama

Nie będę pisać o sobie, o tym, co przez lata przeczytałam na swój temat, bo dobrze to zna każda kobieta, której zdjęcie choć raz pojawiło się w prasie czy w internecie. Nieważne, że najprawdopodobniej to zdjęcie pojawiło się tam dlatego, że coś jednak w życiu zrobiła (!). Od razu dowie się, że jest głupia, pusta, beztalencie, za gruba, za chuda, z założenia nie zasługuje na szacunek itd. To jest 90 proc. komentarzy o kobietach. Czy to, że w innych krajach tak samo się obrażają, nas tłumaczy?

Do naszej pogardy wobec siebie dołączam jeszcze łatwość i całkowitą bezkarność obrażania kobiet. Pamiętam, z jaką radością szydzono z osoby uzdolnionej i skromnej jak piękna tancerka, która nagrała niefortunny teledysk. Czy ktoś z życzliwych poszedł chociaż raz na spektakl z jej udziałem? Co nas czeka, jeżeli nie będziemy szanować ludzi, którzy mają nie tylko talent, ale też są pracowici i chce im się coś robić? Czytam o modelce, która się rozbiera i mówi sp...laj tym, którym się to nie podoba. „Intrygujący podpis"? Proszę bardzo, niech tak mówi, ma rację! Ale czy ten podpis jest intrygujący? Czy gloryfikując „sp...laj", dojdziemy do „przepraszam" i „dziękuję"?

Autorka prowadziła w telewizji program 5-10-15, jest aktorką telewizyjną, filmową i teatralną, w 2015 r. wydała debiutancki album muzyczny.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Plus Minus
„Brat”: Bez znieczulenia
Plus Minus
„Twoja stara w stringach”: Niegrzeczne karteczki
Plus Minus
„Sygnaliści”: Nieoczekiwana zmiana zdania
Plus Minus
„Ta dziewczyna”: Kwestia perspektywy
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Hanna Greń: Fascynujące eksperymenty
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama