Wszystko to w przekonaniu, że to przełomowy moment w życiu tych kilkudziesięciu tysięcy młodych ludzi. Ich być albo nie być. A co, jeśli ten jeden z tysięcy sprawdzianów, jakie mają w życiu do napisania, nie ma tak naprawdę żadnego znaczenia?
„Nasz świat jest jak pociąg, który pędzi prosto w przepaść, pędzi ku samozniszczeniu. Dobrze więc, jeśli niektóre osoby wysiądą z pociągu nad przepaścią, rozpalą ogniska, zaczną śpiewać i tańczyć wokół ognia. Może ktoś z pociągu zobaczy ich i też zechce wysiąść przed zagładą. Pociągu nie uratujemy, ale przynajmniej ocalimy niektórych". Ta metafora, stworzona przez wpływowego hiszpańskiego duchownego, abp. Javiera Martineza, aby móc nabrać pełnej mocy i znaczenia, domaga się doprecyzowania. Pociągiem, który pędzi ku przepaści i którego maszyniści dawno już zapomnieli, skąd wyruszyli i do jakiej stacji mają dotrzeć, jest nie tyle cały zachodni świat, ile stojące u jego fundamentów instytucje. Spośród nich zaś największą winą obciążą uniwersytet. To on miał wyznaczać drogę, świecić pośród nocy niewiedzy, wyrywać z dogmatycznej drzemki. W jego murach miały padać pytania, od odpowiedzi na które zależy przyszłość naszego świata.