Lato, niezwykle mało covidowych zakażeń, dni bez żadnego zgonu spowodowanego koronawirusem. A jednak zaczęła się nowa wojna. Atak na punkt szczepień w Grodzisku, potem podpalenie podobnego punktu w Zamościu. Na personel ekip szczepiących sypią się obelgi, nazywani są mordercami. Minister zdrowia Adam Niedzielski mówi o terroryzmie, premier Mateusz Morawiecki zapowiada twardą reakcję.
Choć uważam tę odpowiedź za uprawnioną, jednocześnie pokrywa się nią własny gigantyczny kłopot. Jak walczyć z ewentualną czwartą falą, którą medyczni eksperci uznają za pewnik, i równocześnie nie podejmować wojny z regionami i środowiskami, na które PiS mógł szczególnie liczyć? To gratka dla opozycji. Popychanie Morawieckiego w kierunku bardziej stanowczych kroków może być receptą na podzielenie prawicowego elektoratu.