Nieuznanie Palestyny z powodu izraelskiej okupacji kolidowałoby z zasadą: „nie ma prawa bez niesprawiedliwości" – stwierdziła minister spraw zagranicznych Margot Wallström na konferencji prasowej w Rosenbad. Konferencję cieszącą się nadzwyczajnym zainteresowaniem dziennikarzy zwołano zaraz po posiedzeniu rządu, który na mocy dekretu uznał państwo palestyńskie.
Szefowa dyplomacji podkreśliła, że warunki do uznania państwa palestyńskiego zostały spełnione. Istnieje bowiem terytorium, naród i rząd. Jednocześnie wyraziła nadzieję, że Szwecja pokaże drogę innym krajom UE. Tak jak w przypadku Chorwacji i Kosowa, które Szwedzi uznali, choć kraje te nie sprawowały całkowitej kontroli nad częścią swoich terytoriów.
Szwecja jest już 135. krajem (wśród nich są Polska, Czechy, Węgry, Islandia), który uznał państwo palestyńskie. Decydując się na ten krok, rząd szwedzki chce wesprzeć umiarkowanych Palestyńczyków, od których oczekuje się, że wkrótce zasiądą do pokojowych negocjacji z Izraelem. Szwecja chce też uczynić w tych pertraktacjach strony „mniej nierównymi". Celem jest to, by Izraelczycy i Palestyńczycy mieszkali w granicach wzajemnie przez siebie uznanych z Jerozolimą jako stolicą dwóch państw.
Reakcja na uznanie państwa palestyńskiego nie dała na siebie długo czekać. Nie tylko jednak Izrael i USA ostro zaprotestowały. Rząd szwedzki znalazł się pod ostrzałem krytyki także partii opozycyjnych. Zresztą już sama zapowiedź wzbudziła niechęć, i to do tego stopnia, że posłanka opozycyjnej Umiarkowanej Partii Koalicyjnej Annicka Engblom zaskarżyła socjaldemokratycznego premiera kraju Stefana Löfvena do Komisji Konstytucyjnej. Według posłanki bowiem premier, deklarując w swoim expose, że Palestyna zostanie uznana za samodzielne państwo, złamał konstytucję i nie działał zgodnie z aktem o formie rządów.
Lider partii liberałów Jan Björklund uznał, że decyzja nastąpiła stanowczo za wcześnie. Jego zdaniem będzie odebrana jedynie jako poparcie Szwecji dla jednej strony w konfllikcie między Izraelem a Palestyną. Szwecja powinna uznać państwo palestyńskie dopiero wówczas, gdy będzie ono gotowe uznać Izrael. Problem w tym, że więcej niż połową palestyńskiego terytorium włada terrorystyczna organizacja Hamas, która chce unicestwić Izrael. Liberałka Birgitta Ohlsson, rzeczniczka polityki międzynarodowej partii, powiedziała, że palestyński rząd nie sprawuje pełnej kontroli nad swoim terytorium. W rzeczywistości bowiem istnieją dwie władze: palestyńskie na Zachodnim Brzegu Jordanu i Hamas w Strefie Gazy.