Czwarty wieszcz, Cyprian Kamil Norwid, pisał:
„Tragedia jest w Historii, a w życiu
Jest drama z komedią".
Przeżywamy dzisiaj „dramy" rozmaite (katastrofowe hekatomby, rządy dupków, hołdowanie łotrów, etc.) i „komedie" rozmaite (palikotyzacja dyskursu, groteskizacja polityki zagranicznej, eunuchizacja gospodarczego rozwoju, etc.), a jednym z czołowych komediodramatów vel jedną z czołowych tragifars jest regularne destabilizowanie naszej sceny politycznej i sfery ekonomicznej przez „cichociemnych" wroga, ergo: przez tzw. „Agentów wpływu" pracujących dla sąsiada wschodniego. Z natury rzeczy ich aktywność ma miejsce w cieniu, w mroku, w głębi niewidzialnej gołym okiem („deep cover"), więc mówi się o tym rzadko. A trzeba mówić. Zacznijmy od tego, iż jest to robota zupełnie normalna i globalna – wszystkie służby specjalne tego padołu prowadzą na terytorium innych państw działalność nie tylko wywiadowczą (szpiegowską), lecz i „kukiełkową" (manipulacyjną), starając się pozyskać (zwerbować) znaczące figury polityczne, biznesowe tudzież medialne, i uczynić z nich swoje marionetki („agentów wpływu"). Pierwszorzędne znaczenie ma taki werbunek w dwóch przypadkach: w grach między mocarstwami i w grach między sąsiadami.