Polecamy magazyn weekend.rp.pl
Jak co roku w styczniu przewaliła się przez salonowe media fala najwyższego oburzenia na prawicowych oszołomów, którzy ośmielają się (ach!) krytykować Jurka Owsiaka (tak, nawet Jego szargają, pani magister!) i Wielką Orkiestrę Świątecznej pomocy. Owsiak i Orkiestra zaś krytyce nie podlegają. Krytykować to wolno księdza proboszcza, Papieża, nawet samego Jezusa, ale nie człowieka, który „uruchamia w Polakach pokłady dobra" i „dzięki któremu Polacy uczą się dobroczynności".
Tak naprawdę nie chodzi w tych rytualnych filipikach o obronę Owsiaka i jego akcji, tylko o cementowanie własnego środowiska. Środowisko to, które od zawsze uważa się za najlepszych z najlepszych, a nie bardzo umie pokazać, w czym konkretnie i praktycznie ta jego lepszość się wyraża, od zawsze uwielbia „dowód z autorytetu". Jesteśmy lepsi nie dlatego, żebyśmy wiedzieli jak uczynić Polskę państwem nowoczesnemu, sprawiedliwym i uczciwym i potrafili to zrobić (bo nie wiemy i nie potrafimy), ale dlatego, że z nami są nobliści, z nami laureat oskara, a nawet sam ? Władysław Bartoszewski!!! (Chociaż gdy Bartoszewski popierał Kaczyńskiego, nim ten głupio czcigodnego starca uraził, ściągając na siebie jego furiacką zemstę, niczego to poparcie nie dowodziło). I z nami także Owsiak. A skoro Owsiak z nami – któż przeciwko nam? Oszołomy, takie jak Ziemkiewicz czy Warzecha.
Wiem, gdzie żyję, nie chce mi się tracić czasu na polemiki z paszkwilantami „Gazety Wyborczej", ale Ernesta Skalskiego uważałem dotąd za człowieka z nieco wyższej półki. Dlatego bardzo mnie zdziwił i zasmucił jego wpis na salonie24, w którym personalnie zaatakował mnie i Łukasza Warzechę, nie pofatygowawszy się najwyraźniej, żeby choć przejrzeć wypowiedzi, z którymi ? jak mu się wydaje ? polemizuje. Leci stereotypowym oskarżeniem, że jakoby swą niechęć do Owsiaka za to że nie jest prawicowy przenosimy na jego akcję, która ? jak wyżej, i na dodatek dzięki niej jest za co leczyć chore dzieci.
Panie Erneście, pańskie zarzuty są od czapy. Fakt, że Owsiak propaguje obcą mi, lewicową ideologię, a na „Przystanku Woodstock" wykorzystuje markę zdobytą działalnością charytatywną, by poddawać młodych ludzi indoktrynacji (wystarczy zobaczyć listę zapraszanych „wykładowców") nigdy nie przeszkadzał mi oddzielać jego osoby od samej Orkiestry. Kiedy wygaduje głupstwa w wywiadach, występując jako ekspert od wszystkiego, ale najchętniej od Kościoła i religii, krytykuję to osobno. Jeśli się ktoś pofatyguje poszukać w moich tekstach przykładów, znajdzie ich dość.