Co pana zdaniem jest największym wyzwaniem, z którym musi się zmierzyć teraz sektor bankowy? Czy są to kredyty walutowe?
Najbardziej niedoceniane jest ryzyko wzrostu stóp procentowych. Nie mam tu na myśli kredytów w walutach obcych (w tym we frankach szwajcarskich), ale w złotych. Od kilku lat funkcjonujemy w środowisku niskich stóp procentowych, a to nie jest stan dany raz na zawsze. Niska inflacja, czy wręcz ostatnio deflacja, w dużej mierze wynika z czynników przejściowych i na dodatek zewnętrznych, na które nie mamy wpływu: wystarczy wymienić niskie ceny ropy naftowej czy żywności. Ma to istotne znaczenie, ponieważ największy udział w portfelu sektora bankowego mają właśnie kredyty udzielane w złotych. Większość z nich ma zmienną stopę oprocentowania, a w przypadku kredytów mieszkaniowych w grę wchodzi finansowanie długoterminowe. Jeżeli dojdzie do wzrostu cen powyżej górnego celu inflacyjnego, przełoży się to na adekwatny wzrost stóp procentowych, a co za tym idzie - na wzrost kosztów obsługi kredytów złotowych przez gospodarstwa domowe.