Reklama

Grzegorz Buczkowski: Przełom w myśleniu o ubezpieczeniach

Odchodzimy od rozwiązań ultraliberalnych, według których głównym napędem całego rynku ma być wyłącznie zysk – mówi Mateuszowi Pawlakowi zarządzający Towarzystwem Ubezpieczeń Wzajemnych SKOK i szef AMICE Grzegorz Buczkowski.

Aktualizacja: 19.07.2016 19:46 Publikacja: 19.07.2016 19:29

Rz: Został pan właśnie szefem jednego z największych zrzeszeń rynku ubezpieczeniowego na świecie. AMICE to organizacja skupiająca ubezpieczycieli wzajemnych, którzy u nas mają zaledwie 5 proc. rynku.

Towarzystwa ubezpieczeń wzajemnych mają długą tradycję i to w zasadzie od nich zaczął się rynek ubezpieczeniowy. U nas ten rodzaj ochrony został zlikwidowany w czasie PRL i trudno mu się odrodzić. TUWy potrzebują czasu, żeby zbudować swoją pozycję na rynku. Nie rozwijają się tak jak inne towarzystwa ubezpieczeniowe. Nie wchodzi inwestor z dużym kapitałem i nie podbija rynku. TUW rozwija się organicznie i powoli, przyjmując członków w swoje szeregi. Członkowie TUW stają się udziałowcami towarzystwa, więc decydują sami o jego polityce finansowej.

W Europie towarzystwa są potęgą, mają ponad 30 proc. rynku. Czy członkowie AMICE nie woleli wybrać kogoś spośród swoich grubych ryb?

W branży działam od wielu lat, więc to zapewne kwestia zaufania pozostałych członków stowarzyszenia do mojej osoby. W samej AMICE działam od jej powstania i od początku byłem członkiem rady dyrektorów. Moje zaangażowanie zostało więc docenione. Na pewno liczę, że dzięki tej nominacji nastąpi przełom na polskim rynku TUW. Będę nad tym mocno pracował, bo uważam, że to bardzo dobry pomysł na ubezpieczenia. Szkoda, że w Polsce na razie mało wykorzystywany.

Przełom już następuje, bo pana nominacja zbiega się w czasie z bardzo ambitnymi poczynaniami TUW PZU. Młodziutka spółka przyjmuje w swoje szeregi i pod swój parasol kolejne państwowe firmy...

Reklama
Reklama

Krok PZU uważam za bardzo uzasadniony, zwłaszcza z punktu widzenia właścicielskiego. Właściciel, czyli w tym wypadku Skarb Państwa, powinien już dawno pomyśleć o takim rozwiązaniu dla swoich podmiotów. Na rynku mamy już podobny przykład, czyli TUW Cuprum działające wewnątrz grupy KGHM. Tam się to sprawdziło, a spółki miedziowego potentata z powodzeniem ubezpieczają się na zasadzie wzajemności. Dlatego podzielam zdanie prezesa Krupińskiego – towarzystwa jako struktura są najzdrowszą formą ubezpieczeń. Co więcej, ponieważ działają non profit – nie ma wypłaty dywidendy inwestorowi. Kapitał zostaje więc w kraju i nie zostaje wywieziony za granicę, a jak doskonale wiemy, nie jest to bez znaczenia. Nie mam wątpliwości, że TUW to także najbardziej efektywny rodzaj ubezpieczeń.

Dającym realne oszczędności?

TUW to przedsiębiorstwo, które w swojej formie jest nastawione wyłącznie na korzyści ubezpieczeniowe. Nie ma inwestora zewnętrznego, który musi zarobić np. 12 proc. Korzyścią dla ubezpieczonego jest oczywiście ochrona, ale także dopasowanie ceny do faktycznie ponoszonych kosztów. Dlatego możliwe są nawet takie oszczędności, jak w PGE, które – jeśli wierzyć informacjom medialnym – sięgają 10 proc., bo to mniej więcej tyle, ile chciałby zapewne zarobić komercyjny ubezpieczyciel.

A ponadto TUW rezygnuje z pośrednictwa i dociera bezpośrednio do klienta. Kolejna oszczędność?

Niekoniecznie TUW musi rezygnować z pośrednictwa. My np. korzystamy z takich usług, ale w ograniczonym zakresie. To zapewne też zależy od specyfiki klientów. Można się domyślać, że w przypadku wąskiego grona spółek należących do Skarbu Państwa pośrednictwo będzie zupełnie zbędne.

Pośrednicy w polskich ubezpieczeniach zbytnio się rozpanoszyli? Towarzystwa mogą zagrozić ich pozycji?

Reklama
Reklama

Pośrednik na polskim rynku rzeczywiście odgrywa bardzo istotną rolę, a w ostatnim czasie stał się wręcz jego głównym elementem. Ze względu na bardzo silną konkurencję pośrednik, który był w stanie dać zakładowi dostęp do przypisu składki, był traktowany bardzo dobrze, a może nawet zbyt dobrze. Stał się tak istotny, że potrafi sterować rynkiem. Często marże, których żądają pośrednicy w produktach, np. inwestycyjnych, sprawiają, że nie mamy możliwości zaoferowania klientowi korzystnej oferty.

Czy poczynania PZU mogą znacząco wpłynąć na rozwój rynku TUW, który dotychczas w Polsce jest marginalny?

Bardzo bym chciał, żeby tak się stało. TUW PZUW powstał po to, by ubezpieczać szpitale po tym, jak zostanie wprowadzone obowiązkowe ubezpieczenie od zdarzeń medycznych. Dziś wiemy, że takiego obowiązku jednak nie będzie. Cieszy mnie, że mimo to postanowiono TUW wykorzystać. TUW-y są sednem rynku ubezpieczeń i powrotem do jego korzeni. Cieszy mnie, że to się wreszcie przebiło do świadomości.

Wcześniej takiej świadomości nie było?

Na rynku wyraźnie nastąpiła zmiana myślenia. Odchodzimy od rozwiązań ultraliberalnych, według których głównym napędem całego rynku ma być wyłącznie zysk. Może być to przecież także korzyść polegająca na tym, że coś jest zrobione bardziej efektywnie. Coś, co nie przyniesie zysku inwestorowi zewnętrznemu, ale podmiotom, które są objęte ubezpieczeniem, da korzyść w postaci lepszej ochrony i lepszego dopasowania. Takie rozwiązania w Europie są bardzo popularne, zwłaszcza w Niemczech, Francji, Włoszech i Skandynawii. Bardzo rozwinięty jest ten rynek także w krajach Beneluksu.

Także w przypadku spółek państwowych?

Reklama
Reklama

Tak, możemy to dostrzec np. na europejskim rynku energetyki atomowej.

A czy nie jest to kumulowanie ryzyka branżowego w tej jednej branży? Od razu można sobie wyobrazić awarię sieci, która dotyka wszystkich członków TUW...

Wtedy mamy reasekurację. Towarzystwa są normalnymi uczestnikami rynku ubezpieczeniowego i swoje ryzyko przenoszą na reasekuratorów, tak jak robią pozostałe zakłady. Mają dostęp do tego rynku na takich samych zasadach jak ubezpieczeniowe spółki akcyjne. Ryzyko rozkłada się zatem na grupę podmiotów, które je po kawałku wykupują. Część tego ryzyka może więc być gdzieś w Szwajcarii, część w Niemczech, a część na Bermudach. Tak to działa.

Istnieje jednak zagrożenie, że członkowie TUW będą musieli dopłacić, jeśli składki nie wystarczy na pokrycie szkody. U tradycyjnego ubezpieczyciela płacę oszacowaną składkę i o nic więcej się nie martwię.

I ta bariera mentalna odstraszała od TUW, ale niesłusznie. Według mojej wiedzy, a jestem na tym rynku ponad 20 lat, nigdy żaden TUW nie zażądał dopłaty od swoich członków. Były natomiast zwroty nadpłaconych kwot, TUW SKOK dokonywał ich wielokrotnie. To pokazuje, że składka jest dobrze oszacowana. To kwestia bardzo ostrożnego liczenia ryzyka.

Reklama
Reklama

Jak problemy SKOKów odbijają się na samym TUW SKOK?

Nie przekładają się, poza tym, że każdy znikający z rynku SKOK oznacza dla nas mniejszy rynek. Jest to więc problem czysto rynkowy, a nie kapitałowy. Przejęcia zagrożonych SKOKów nie zagrażają naszej sytuacji finansowej. Mamy bardzo stabilną pozycję kapitałową. Jesteśmy najlepiej skapitalizowanym TUW w Polsce. Ze wszystkich tego typu towarzystw mamy najwyższe kapitały.

Dostosowanie do wymogów kapitałowych, jakie narzuciła na zakłady dyrektywa unijna Solvency II nie było więc problemem?

Mamy łącznie kapitału zakładowego i zapasowego ponad 460 mln zł podstawowych środków własnych. Solvency II wymagała wskaźnika wypłacalności w przedziale 140-170 proc. My mamy ponad 290 proc. Wiec kapitałowo nie musieliśmy się do dyrektywy dostosowywać. Natomiast konieczna była zmiana w zakresie struktur zarządzania wewnętrznego i ujawniania informacji, bowiem dyrektywa wprowadza ujednolicone standardy dla firm ubezpieczeniowych.

Czy TUW-y mogą podbić w Polsce jakieś inne obszary poza SKOK i państwowym majątkiem?

Reklama
Reklama

Oczywiście. Towarzystwa są idealne dla grup reprezentujących wspólne ryzyka. Widzę więc ogromny potencjał, zwłaszcza wśród korporacji zawodowych. Rolnicy, adwokaci, lekarze, geodeci. Te wszystkie grupy spokojnie mogłyby się ubezpieczać na zasadach wzajemności. Aż dziwne, że dotychczas tak się nie dzieje bądź dzieje w bardzo małym zakresie. Bardzo ciekawym rynkiem dla TUW mogą być też szpitale czy samorządy. W Niemczech funkcjonuje TUW, który ubezpiecza wyłącznie szklarnie działkowe. Pamiętajmy jednak, że założenie TUW to dosyć skomplikowany proces, bowiem tworzy się faktycznie nową instytucję finansową. Trzeba zgromadzić kapitał minimalny i przejść przez proces uzyskania licencji. To dosyć kłopotliwe. Znacznie prościej jest powołać taki związek wzajemności członkowskiej, czyli mini TUW w ramach istniejącego już na rynku TUW. Stworzyć program ubezpieczeniowy przeznaczony dla danej grupy. Sądzę, że w tę stronę powinien ten rynek zmierzać.

Myśli pan o wyjściu poza SKOKi ze swoim TUW?

Bylibyśmy gotowi to robić. Mamy możliwości, kompetencje, ekspertyzy i prowadzimy już np. program ubezpieczeń wzajemnych dla kościołów i zakonów czy dla marynarzy.

I mamy kolejny obszar działania TUW. Aż dziwne, że Kościół Katolicki w Polsce nie założył własnego towarzystwa.

Rzecz do przemyślenia. Nisza bardzo dobra do zagospodarowania przez ubezpieczenia wzajemne, bardzo chętnie w tym pomożemy.

Reklama
Reklama

CV

Grzegorz Buczkowski, w latach 1992–1997 dyrektor w TU na Życie SKOK Benefit. Od 1997 roku pełni funkcję prezesa zarządu i członka zarządu TUW SKOK, a od 2003 roku TU SKOK Życie. W czerwcu 2016 został szefem Association of Mutual Insurers and Insurance Cooperatives in Europe (AMICE).

Opinie Ekonomiczne
Nie wysokość, ale jakość. Dlaczego polskie podatki szkodzą gospodarce?
Opinie Ekonomiczne
Cezary Szymanek: Dwa lata rządu Tuska. Czas na strategię, euro z Brukseli to za mało
Opinie Ekonomiczne
Gorynia, Hardt, Kośny, Kwarciński, Urbaniec: Ekonomia zamiast polaryzacji
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Czy Polska wyjdzie z Unii?
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Opinie Ekonomiczne
Marta Postuła: Fabryki AI, czyli gdzie i jak powstaje infrastruktura sztucznej inteligencji
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama