Jedną z kwestii, w których Warszawa i Bruksela się zgadzają, jest nacisk na przestawienie polskiej i europejskiej gospodarki na bardziej innowacyjne tory. Warszawa ma to osiągnąć dzięki realizacji planu Morawieckiego. Bruksela planuje gospodarczą ucieczkę do przodu w oparciu o wspólny rynek cyfrowy UE. Obie wizje mają wiele punktów stycznych, np. wspieranie cyfryzacji przemysłu i rozwoju e-administracji. Powinniśmy jednak dążyć do silniejszej synergii między nimi, by wpisać polskie priorytety do agendy unijnej. Jak to osiągnąć?
Gospodarka unijna w kontekście Brexitu
Polska musi zacząć aktywnie włączać się w dyskusję o nowym modelu gospodarczym w UE. Z uczestnika powinniśmy stać się jej moderatorem. Proces tworzenia prawa unijnego zawsze poprzedza bowiem „wojna idei" w brukselskich centrach konferencyjnych, którą toczą ze sobą przedstawiciele państw członkowskich, instytucji unijnych, think tanków oraz innych interesariuszy. Następnie Bruksela testuje ich nastroje poprzez dokumenty programowe (np. komunikaty), które nie mają mocy prawnej, ale wytyczają ramy przyszłych regulacji. Aby kształtować unijną agendę, musimy nauczyć się wywierać „miękki" nacisk na Europę.
Po kilkunastu latach naszej obecności w Unii Polska nadal nie przykłada należytej wagi do tego typu aktywności. Jak ważną rolę w unijnym procesie decyzyjnym odgrywa soft power danego kraju, widać na przykładzie komunikatu UE z czerwca 2016 r. na temat tzw. gospodarki współdzielenia. W dokumencie tym Komisja Europejska obiecuje firmom takim jak Amazon czy bliższemu Polakom Allegro „lekkie" podejście regulacyjne. Za takim rozwiązaniem najsilniej lobbowali Brytyjczycy, którzy obawiali się, że kompleksowe unijne regulacje zduszą w zarodku sektor gospodarki, którego przychody w 2025 r. w UE według firmy konsultingowej PricewoterhouseCoopers mają wynieść 335 mld euro (wzrost z 15 mld euro w 2013 r.). Brexit wymusza jednak przekierowanie uwagi brytyjskiej administracji z dyskusji wewnątrzunijnych na wyjście Zjednoczonego Królestwa ze Wspólnoty. Gra idzie więc o to, kto wypełni lukę po Brytyjczykach.
Naszym atutem jest dobrze zarysowana strategia, która wpisuje się w aktualne trendy rozwojowe Europy. Jesteśmy też aktywni na najwyższym stopniu dyplomatycznym, co pokazuje zorganizowana przez wicepremiera Morawieckiego w kwietniu 2016 r. konferencja krajów UE wspierających reindustrializację z udziałem m.in. Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii i Hiszpanii. Działania tego rodzaju należy przenieść z poziomu rządowego na urzędniczy. Oprócz miękkiego nacisku konieczne jest także silniejsze powiązanie strategii Morawieckiego z polityką gospodarczą Unii. W tym celu nasza administracja będzie musiała podjąć bardziej konkretne wysiłki.
Finansowanie polskiej strategii
Najpoważniejszym wyzwaniem dla planu Morawieckiego jest zapewnienie funduszy na jego realizację. Premier Morawiecki ma rację, kiedy mówi, że długoterminowa wizja rozwoju polskiej gospodarki musi opierać się na rodzimym kapitale. Jego akumulacja będzie jednak procesem długotrwałym, dlatego trzeba założyć, że po 2020 r. fundusze unijne nadal będą odgrywać poważną rolę w rodzimym rozwoju gospodarczym.