Reklama

Ile za dom w Miami

Deweloperzy odkrywają Miami. Powstają tam luksusowe apartamenty wyceniane na dziesiątki mln dol.

Publikacja: 04.01.2015 14:46

W 2014 roku Miami znalazło się na siódmym miejscu w rankingu najważniejszych miast z największą licz

W 2014 roku Miami znalazło się na siódmym miejscu w rankingu najważniejszych miast z największą liczbą mieszkańców z majątkiem powyżej 30 mln dol.

Foto: Bloomberg

Richard Meier jest architektem od pół wieku, a ostatnio został nawet laureatem nagrody Pritzkera, ale jak dotąd nigdy nie kupił apartamentu własnego projektu - czytamy na łamach "New York Timesa".

Kto kupuje na Florydzie

Teraz jednak Meier, który mieszka w Nowym Jorku, był jednym z pierwszych kupców lokali w Surf Club Four Seasons, swoim ostatnim projekcie w Miami. - Pomyślałem sobie, że wszyscy ciągną do Miami - mówi 80-letni architekt na łamach "New York Timesa". - To miejsce rośnie. Pewnie powinienem to zrobić wcześniej. Ale teraz, kiedy zaprojektowałem ten piękny budynek, to wyobraziłem sobie, że i ja mógłbym się nim cieszyć - dodaje.

Pamela Liebman, szefowa firmy brokerskiej Corcoran Group, która zajmuje się sprzedażą tego projektu, także kupiła w nim mieszkanie. - Tak naprawdę dwie trzecie kupujących to nowojorczycy - mówi deweloper Nadim Ashi.

Przez całe lata Miami określano jako stosunkowo tanią lokalizację w świecie luksusowych nieruchomości. Napływ deweloperów z Nowego Jorku na wybrzeża Florydy w ostatnich miesiącach przyciągnął wraz z nimi kupujących nowojorczyków, a wraz z nimi nowojorskie ceny.

W ciągu ostatnich 18 miesięcy ceny przy plażach Miami wzrosły o 11,5 proc., a średnia cena mkw. mieszkania to dziś 10,7 tys. dol. za mkw., w porównaniu z 9,7 tys. dol. w poprzednim okresie - podaje grudniowy raport firmy brokerskiej ISG. W tym samym czasie liczba mieszkań na sprzedaż spadła o prawie 64 proc., do 623 z 1717.

Reklama
Reklama

W sprzedaży pojawiła się też pewna liczba wysoko wycenionych penthouse'ów. Cena takich mieszkań przekracza 32 tys. dol. za mkw. Najdroższy okazał się wyceniony na 60 mln dol. dom w Faena, gdzie kupiło apartamenty kilku znanych nowojorskich finansistów.

- Dla nas 32 - 42,8 tys. dol. za mkw. to czyste szaleństwo, ale trzeba to porównać z cenami w niektórych najlepszych dzielnicach Manhattanu - mówi na łamach "NYT" Daniel de la Vega, prezes One Sotheby's International Realty w Miami. - Nowojorczycy zazwyczaj przyjeżdżali do Palm Beach do swoich wakacyjnych apartamentów, ale dziś postrzegają Miami jako wartościową lokalizację i przyjeżdżając tutaj podbijają ceny i wywołują gorączkę na rynku - dodaje.

W 2014 roku Miami znalazło się na siódmym miejscu w rankingu najważniejszych miast z największą liczbą mieszkańców z majątkiem powyżej 30 mln dol. W 2009 roku było zaledwie na 29. miejscu tego rankingu - według raportu firmy Knight Frank.

Nowe projekty

- Miami to już nie jest miejsce, gdzie moja babcia spędziła emeryturę - mówi na łamach "New York Timesa" Richard LeFrak, którego rodzina wybudowała osiedle LeFrak City w Queens. On sam jest posiadaczem dwóch działek w Miami i buduje tam 1 Hotel & Homes South Beach, do spółki z Starwood Capital Group.

Na ostatnich targach Art Basel Miami Beach wystawiono 29 penthouse'ów w tej inwestycji, a nowojorczycy kupili trzy spośród czterech, które sprzedano. - Nowojorczycy kochają wygody, a to przecież tylko dwie i pół godziny lotu, i oczywiście piękna pogoda - mówi Richard LeFrak. Miami stało się także mekką smakoszy i bohemy. - To zupełnie inni ludzie niż ci, których obserwowałem przed 10 - 15 laty - dodaje.

Potwierdza to Evan Speiser, prezes Speiser Organization. Jego rodzinna firma, która specjalizuje się w deweloperce, akwizycjach i zarządzaniu, obecnie wynajmuje loft na Lower East Side na Manhattanie. Lecz zamiast kupować w Nowym Jorku, Speiser zdecydował się na czterosypialniany apartament w Ritz-Carlton Residences w Miami Beach. - Pomyślałem, że w Miami jest znacznie taniej niż w Nowym Jorku - mówi. - Tutejszy rynek jest dopiero w środku eksplozji, podczas gdy rynek nowojorski już eksplodował. Tak więc była to za dobra okazja, by z niej nie skorzystać - tłumaczy.

Reklama
Reklama

Ceny w Ritz-Carlton wahają się od 2 do 40 mln dol. albo od 13,9 do 14,9 tys. dol. za mkw. - mówi Ophir Sternberg z firmy deweloperskiej Lionheart Capital. Tak jak wiele innych firm firma Sternberga działała w Nowym Jorku od 16 lat, zanim przeniosła swoją działalność do Miami cztery lata temu.

- Ja przeniosłem się do Miami stosunkowo wcześnie, ale wielu deweloperów przenosi się tam teraz, na Południową Florydę, ponieważ jest to miejsce ogromnych możliwości.

Auto w promocji

Property Markets Group, deweloper z Nowego Jorku, który działał na Manhattanie i sprzedał tam w ubiegłym roku penthouse za ponad 50 mln dol., jest także nowym przybyszem na rynku nieruchomości w Miami i realizuje tu kilka projektów.

Firma prowadzi agresywną politykę cenową dla swoich projektów w Miami i oferuje jako bonus dla kupujących jej penthousy auto Tesla Model S. Jej ostatnią ofertą na rynku jest 980-metrowy apartament za 37 mln dol.

Jeśli się uda go sprzedać za tę cenę, to będzie to rekord w śródmieściu Miami, które nie leży nad oceanem, ale nad zatoką Biscayne. - Pomimo poziomu ceny i lokalizacji penthouse już ma gotowego zapłacić tę cenę kupca z Południowej Ameryki, choć umowy jeszcze nie podpisano. - Około 20 proc. naszych kupców to Amerykanie, a wśród nich 90 proc. to nowojorczycy - mówi na łamach "NYT" Kevin Maloney, szef Property Markets Group. - Twierdzą oni: jedźmy do Miami, tam jest taniej. A jak przyjadą nowojorczycy i zaczną kupować, to ceny pójdą w górę - dodaje.

Jednak wraz ze wzrostem cen niektórzy eksperci z branży obawiają się możliwych korekt na rynku. Podczas ostatniej recesji Miami było jednym z najbardziej dotkniętych nią miast. Inwestorzy uciekali, a ceny spadały. Jednakże rynek stosunkowo szybko się odrodził. Podaż znów zaczęła rosnąć. Od 2011 roku na stronie internetowej CraneSpotters.com ogłoszono budowę 304 apartamentowców. W śródmieściu Miami zapowiedziano budowę kolejnych 70 budynków.

Reklama
Reklama

- W Miami, szczególnie w przypadku nowych budynków, większość kupujących to przyjezdni. Kupują mieszkania na wakacje lub w celach inwestycyjnych - mówi na łamach "NYT" deweloper Don Peebles. - W warunkach recesji, jeśli powstaje nadwyżka produktu, to inwestorzy tracą pewność siebie - dodaje.

To szczególnie się sprawdza w niektórych tutejszych dzielnicach. - Kupujący postrzegają je jakby to było SoHo albo TriBeCa, a one nimi nie są. Te dzielnice rozwijają się dzięki ludziom, którzy mieszkają tu na stałe, choć nie w samym Miami. Te nowe obszary upadną jako pierwsze. To realne niebezpieczeństwo - ocenia Don Peebles.

- Słuchajcie, byłem pierwszym człowiekiem, który mówił, że Miami będzie przez dziesięciolecia wychodzić z ostatniego kryzysu. Tymczasem wystarczyło trzy lata i ceny są o 50 proc. wyższe niż w szczytowym okresie boomu - mówi Maloney. - W odróżnieniu od Nowego Jorku rynek w Miami jest napędzany przez Amerykę Południową, skąd napływa i kapitał, i ludzie. I nic nie powinno się zmienić, dopóki Południowa Ameryka się stabilizuje, a to potrwa jeszcze wiele lat. Tymczasem nowojorczycy uciekają przed mroźną zimą, a ciągły wzrost cen też uważają za zysk.

Nieruchomości
Coraz mniej wolnych miejsc noclegowych w górach i nad morzem
Nieruchomości
Ronson liczy na wzrost sprzedaży mieszkań
Nieruchomości
Fabryka Park w Katowicach w nowych rękach
Nieruchomości
White Stone Development wybuduje mieszkania w Warszawie i Szczecinie
Nieruchomości
PRS. Ponad pół tysiąca lokali na wynajem w AFI Home Metro Zachód
Reklama
Reklama