Reklama

Co zrobić z 500 złotych?

O opinię poprosiliśmy pośredników na rynku nieruchomości, doradców i analityków finansowych, rzeczoznawców majątkowych. Co radzą?

Aktualizacja: 29.02.2016 14:18 Publikacja: 29.02.2016 14:11

Co zrobić z 500 złotych?

Foto: 123RF

Mirosław Okonkowski, dyrektor oddziału Emmerson Realty:

– Wprowadzając program 500+, rząd twierdzi, że jest to inwestycja w przyszłość, a nie koszt. Oczywiście, chodzi o inwestowanie w dzieci. Biorąc pod uwagę rządowe zastrzeżenia, że otrzymane od państwa pieniądze powinny pójść na cele dziecka, oznacza to comiesięczne uwolnienie w rodzinnym budżecie 500 zł i wielokrotności tej kwoty.

Dla bogatszych rodzin, które nie mają bieżących problemów finansowych, może to oznaczać szansę zainwestowania w przyszłość dziecka, np. poprzez fundusze działające na rynku nieruchomości lub bezpośrednio przez kupno na kredyt np. kawalerki u dewelopera w Warszawie.

Rata za mieszkanie w cenie ok. 180 tys. zł, przy kredycie na 25 lat, wynosi ok. 950 zł miesięcznie. Oczywiście spłata może pochodzić z wynajmu, ale również dodatkowe środki od państwa co najmniej o połowę pomniejszą koszt takiej raty. Przynajmniej przez pewien czas. To ostatnie zastrzeżenie jest bardzo ważne, ponieważ w przypadku programu 500+ mamy do czynienia ze świadczeniem terminowym, które w każdej chwili może być wycofane. Należy o tym bezwzględnie pamiętać przy długoterminowej inwestycji na rynku nieruchomości.

Joanna Lebiedź, pośrednik, ReMax Action:

– Uważam, że dodatkowe 500 zł w budżecie rodzin znajdzie się – w niektórych przypadkach – na rynku nieruchomości. Zakładając, że pieniądze przeznaczone zostaną na wynajem mieszkania, nieco wspomoże to rodziny, ale niezbyt wiele, bo czynsz za dwa pokoje na wolnym rynku wynosi 1,8–2 tys. zł za miesiąc dla lokali dwupokojowych.

Jeśli rodzina zdecyduje się na kredyt, zakładając średnią ratę 1,5–2 tys. zł miesięcznie, będzie to wsparcie, ale nie tak wielkie, by determinowało decyzję.

Reklama
Reklama

Jeśli jednak rodziny wielodzietne z gwarantowanym 500+ lub jego wielokrotnością traktowane byłyby przez banki na preferencyjnych warunkach, to być może wpłynie to na rynek kredytowy. Ale zasadniczym motorem dla rynku nieruchomości powinna być przede wszystkim stabilna gospodarka, dobre nastroje inwestycyjne i zarobki stwarzające możliwości, zwłaszcza młodemu pokoleniu.

Tomasz Błeszyński, doradca rynku nieruchomości:

– Myślę, że na luksus inwestowania 500 zł w nieruchomości stać będzie nielicznych i bogatych. Przeciętni ludzie pieniądze od państwa zapewne przeznaczą na bieżące potrzeby dzieci. Myślę, że nie będą lokować oszczędności w bankach, bo oprocentowanie nie jest interesujące.

Natomiast osoby o większych dochodach mogą przeznaczyć dodatkowe środki np. na inwestycje w fundusz nieruchomościowy. Mogą też je wpłacać do kas mieszkaniowych, jeśli – zgodnie z planem rządu – powstaną. Nie spodziewałbym się, przynajmniej na początku, spektakularnych zysków.

Bartosz Turek, analityk Lion's Banku:

– 500 zł miesięcznie na dziecko może pomóc uzbierać pieniądze na wkład własny do zakupu mieszkania na kredyt dla usamodzielniających się dzieci. Gdyby przyjąć, że komuś właśnie rodzi się drugie dziecko, przy założeniu, że program nie zostanie ograniczony, to do pełnoletności może uzbierać się pokaźna kwota.

Załóżmy, że w tym czasie lokaty pozwoliłyby zarobić 1 proc. rocznie (realnie, po uwzględnieniu inflacji). Zatem 500 zł odkładane co miesiąc do banku pozwoli oszczędzić około 110 tys. zł. Gdyby operować na wartościach nominalnych (przy założeniu inflacji na poziomie celu NBP – 2,5 proc.), te 110 tys. zł tak naprawdę na koncie będzie prawie 140 tys. zł. To powinno wystarczyć na wkład własny dla usamodzielniających się dzieci.

Jacek Kasperczyk, analityk Comperia.pl:

– Zakładając, że rodzice dwójki dzieci dodatkowe wsparcie będą otrzymywać tylko przez 15 lat (do chwili ukończenia przez starsze dziecko 18 lat), to przez ten okres uda im się uzbierać 90 tys. zł. I to przy założeniu, że 500 zł będzie gromadzone w przysłowiowej skarpecie.

Reklama
Reklama

Wspomniana kwota w zupełności wystarczy na opłacenie czesnego za studia (nawet prywatne), rozkręcenie własnego biznesu czy choćby na wkład własny wykorzystany w trakcie kupowania nieruchomości.

Dziś 90 tys. zł oszczędności z programu 500+ oraz 214 tys. zł kredytu (przeciętne zadłużenie hipoteczne) pozwoliłyby na zakup mieszkania we Wrocławiu, Gdańsku czy Poznaniu. Całkowite średnie ceny transakcyjne lokali w tych miastach wynoszą od 278 do 294 tys. zł.

Michał Krajkowski, analityk, Notus Doradcy Finansowi

– Program 500+ nie wpłynie praktycznie na rynek nieruchomości i rynek kredytowy. Banki na pewno nie będą uwzględniać tego świadczenia w liczeniu zdolności kredytowej. Jedyne, na co można liczyć, to ewentualne obniżenie kosztów utrzymania gospodarstwa domowego. Każda z instytucji zakłada minimalne wydatki, jakie musi ponosić kredytobiorca w związku z utrzymaniem dziecka, i możliwe, że w niektórych bankach ta kwota zostanie obniżona o 500 zł. Jednak byłbym bardzo ostrożny w tych założeniach, gdyż z uwagi na krótki okres wypłacania tej kwoty (maksymalnie 18 lat) oraz ryzyko, że program może zostać wstrzymany, banki prawdopodobnie nie zdecydują się jednak na uwzględnianie tej kwoty.

Dodatkowa dopłata może być jednak impulsem dla części osób, które mają dzisiaj zdolność kredytową i teoretycznie mogą zaciągnąć kredyt, ale obawiają się ryzyka wzrostu tej raty po podwyższeniu oprocentowania. Dodatkowy zastrzyk pieniędzy może być swego rodzaju zabezpieczeniem na wypadek nieprzewidzianych okoliczności. Jednak myślę, że na taki krok zdecyduje się niewiele osób.

Mariusz Kurzac, dyrektor generalny Cenatorium:

– Środki dla rodzin z programu 500+ nie pozwolą na inwestycje na rynku nieruchomości. Jeśli jednak już ktoś upierałby się przy takim pomyśle, to może rozważyć inwestycje w lokum na wynajem o popularnym metrażu (30–40 mkw.), w dobrym punkcie miasta. Ale nie jest tak, że nagle dzięki programowi 500+ będziemy mieli boom w mieszkaniówce.

Fakty są takie, że w przypadku rodziny, która ma dwoje dzieci, 500 zł nie wystarczy na ratę kredytu za mieszkanie. Dotyczy to zarówno rodzin z dużych aglomeracji, gdzie ceny mieszkań są wysokie, jak i mniejszych miast. Pamiętajmy też, że banki wymagają 15 proc. wkładu własnego. Zatem rodzina z dwojgiem dzieci musiałaby mieć oszczędności – ok. 65 tys. zł – i stabilną sytuację finansową, aby zainwestować za kredyt.

Reklama
Reklama

Maciej Górka, ekspert serwisu Domiporta.pl:

– Przy średniej pensji krajowej netto, która wynosi około 2,8 tys. zł, dodatkowe 500 zł miesięcznie to o 18 proc. więcej pieniędzy w domowym budżecie, i to tylko przy założeniu, że mamy dwoje dzieci. Istnieje więc pewne prawdopodobieństwo, że od kwietnia w bankach zacznie przybywać wniosków o kredyty hipoteczne. W związku z tym, że pogram 500+ ma charakter prorodzinny, a zakup mieszkania jest również takim działaniem, może okazać się, że banki uwzględnią tę kwotę w dochodach. Jednocześnie zagrożeniem w ocenie banku może być niepewność związana ze zmianą sytuacji politycznej i zamknięciem programu oraz to, że takie świadczenie zostanie potraktowane jako zasiłek, a to oznaczać będzie, że nie zostanie zaliczone do oceny zdolności kredytowej. Jednak hipotetycznie przy dochodach rzędu 4 tys. zł netto miesięcznie i trójce dzieci zdolność kredytowa wynosi około 120 tys. zł. Jeśli bank uznałby kwotę 1000 zł dodatku od państwa w ocenie, to zdolność kredytowa rośnie do ponad 300 tys. zł. Taka kwota w większości miast wystarczy na trzypokojowe mieszkanie w dobrym standardzie.

Opinia

Jarosław Jędrzyński | ekspert portalu RynekPierwotny.pl

Odkładanie co miesiąc 500 zł na nieruchomości raczej nie ma zbyt wielkich perspektyw inwestycyjnych. Jakimś pomysłem może być decyzja o przystąpieniu do kasy oszczędnościowo-budowlanej. Takich kas jeszcze co prawda nie ma, ale jest rządowa decyzja o ich uruchomieniu w niedalekiej przyszłości. Warto więc brać pod uwagę tego typu rozwiązanie.

Oszczędzając w kasie, można liczyć na jakieś odsetki, ale co ważniejsze, na coroczną premię mieszkaniową z budżetu państwa w wysokości – jak się w tej chwili planuje – jednej piątej zgromadzonych w każdym roku środków. Potem po upływie określonego czasu oszczędzania oszczędzający otrzymuje nisko oprocentowany stałą stopą procentową kredyt mieszkaniowy w wysokości zgromadzonych środków. I tu jest pewien problem.

Jeśli rzeczywiście kredyt miałby być równy zgromadzonym środkom, to 500 zł miesięcznie trzeba by było odkładać w kasie bardzo długo, co najmniej kilkanaście lat, ażeby wraz z kredytem starczyło na skromne mieszkanie. Byłoby zatem idealnie, gdyby do 500 zł cokolwiek dołożyć, najlepiej drugie tyle. Wówczas zakup lokum dla potomka byłby możliwy znacznie szybciej, a i metrażowo wyglądałoby to znacznie okazalej. Ponieważ gros beneficjentów programu 500+ to gospodarstwa domowe sytuowane znacznie powyżej średniej krajowej, z taką dopłatą nie powinno być problemu.

Reklama
Reklama

Ewentualnie można się od razu zdecydować na zakup niewielkiego mieszkania pod wynajem w jakiejś niebudzącej zastrzeżeń lokalizacji. Czynsz najmu plus 500 zł z programu raczej na pewno wystarczą na ratę kredytu mieszkaniowego zaciągniętego na około 20 lat. Problemem jest tu jednak wkład własny, aktualnie 15-proc., którym należy dysponować przy realizacji tego typu pomysłu. Dlatego znowu byłby to pomysł dla zamożniejszej części beneficjentów 500+, dysponującej nadwyżkami finansowymi czy oszczędnościami. Poza tym zawsze inwestycja na rynku nieruchomości mieszkaniowych, zwłaszcza podparta długoterminowym kredytem hipotecznym i z przeznaczeniem na wynajem, jest obarczona mniejszym lub większym marginesem ryzyka.

O wymiernych zyskach trudno w tym przypadku mówić czy też próbować się ich doliczyć. Faktycznym zyskiem miałoby być w tym przypadku bezproblemowe zapewnienie dziecku w momencie osiągnięcia przez niego samodzielności własnego lokum, już spłaconego ewentualnie z niewielkim długiem do spłaty.

—gb

Nieruchomości mieszkaniowe
Bruksela ma plan na tanie mieszkania. Kolejne regulacje zamiast usuwania barier?
Nieruchomości
Produkcyjna sinusoida mieszkaniowa. Po mocnym październiku chudy listopad
Nieruchomości
Rynek najmu schodzi z górki. Ale są mieszkania, które znikają w kilka godzin
Nieruchomości
Używane mieszkania wróciły do łask kupujących
Nieruchomości
Bitwa o najlepsze biura. Najsłabsze obiekty wypadną z rynku
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama