Co zrobić, aby spośród tysięcy ogłoszeń osoby poszukujące lokali wyłowiły właśnie naszą ofertę?
W Warszawie pojawiła się wśród sprzedających nowa moda, rodem z czasów boomu na rynku. Jeden z bankowców opowiadał, że był ostatnio świadkiem ciekawej formy promowania lokalu oferowanego na sprzedaż.
Prywatna osoba wystawiła mieszkanie na warszawskim Ursynowie z okazyjną ceną – 5,8 tys. zł za 1 mkw. Kiedy dzwonili zainteresowani, właściciel opowiadał o lokalu i mówił, że zaprasza na spotkanie z innymi potencjalnymi kupującymi, konkretnego dnia o wyznaczonej porze.
Na spotkaniu pojawiło się kilka osób, które dowiedziały się, że jeśli mieszkanie im się podoba, mogą wziąć udział... w licytacji. W efekcie właściciel lokalu sprzedał go za 600 zł więcej za 1 mkw. niż jego cena wywoławcza – 6,4 tys. zł za 1 mkw. Pominął pośredników, prowizje. Mieszkanie oferował w sieci, na branżowych portalach.
Zaoszczędził czas, bo nie przyjmował zainteresowanych na indywidualne oglądanie lokalu. Umówił się ze wszystkimi jednocześnie i wykorzystał podstawowe zasady psychologii, doprowadzając do konfrontacji. Tak się dziś sprzedaje mieszkania „na trudnym rynku".