I czekał aż przyjadą lub przypłyną zza granicy. Dziś i domy, i materiały czekają na klientów. Kolejek nie ma, wprost przeciwnie. Ruch niewielki w porównaniu z hossą, a towar sprzedaje się często z odroczoną płatnością – twierdzą hurtownicy, narzekając na zatory płatnicze. Kto się tego spodziewał przed 2008 rokiem?
Kilka dni temu jeden z doradców, który pomaga indywidualnym inwestorom budować domy, wspominał, jak w latach 2006 –2008 dochodziło nawet do rękoczynów w hurtowniach materiałów budowlanych, gdy tygodniami czy nawet miesiącami klienci czekali na bloczki na dom. Materiały były droższe o 30 – 40 proc. w porównaniu ze stawkami obowiązującymi teraz, a bili się o nie nie tylko klienci.
Do przepychanek dochodziło nawet między handlowcami z hurtowni, bo każdy chciał zarezerwować towar, który wjechał na plac dla swojego klienta. A dziś kupujący „na dzień dobry" dostaje 10 – 20-proc. rabatu.
Czy to oznacza, że mieszkania czy domy będą jeszcze tańsze? Zdaniem deweloperów nie należy tego oczekiwać, bo już budują na tańszych działkach, wykorzystując tańsze materiały. Twierdzą, że można tylko liczyć, że wykonawcy zgodzą się pracować za mniej.Czy będzie ich na to stać?