Choć na nowe mieszkania od wielu miesięcy nie brakuje chętnych (tylko w pierwszej połowie 2016 roku w sześciu największych polskich miastach w kraju deweloperzy sprzedali dwukrotnie więcej lokali niż w analogicznych okresach w latach 2008, 2009, 2010, 2011, 2012), firmy obawiają się o swój biznes.Ich przedstawiciele rozmawiali na ten temat z naukowcami, doradcami rynku, finansistami oraz przedstawicielami rządu na III Kongresie Mieszkaniowym, który odbył się kilka dni temu we Wrocławiu.
Szybka ścieżka
– Narodowy Program Mieszkaniowy (NPM) zakłada, że do 2030 roku liczba mieszkań przypadająca na tysiąc Polaków osiągnie średnią europejską, czyli wzrośnie z 363 mieszkań do 435 na tysiąc osób. Oznaczałoby to, że w latach 2016–2030 państwo musiałoby doprowadzić do powstania ok. 2,7 mln lokali. Trzeba by zatem oddać około 180 tysięcy jednostek mieszkalnych rocznie, i to pod warunkiem, że lokali nie ubędzie. A wiadomo, że część z nich będzie wycofywana z zasobów ze względu na swój fatalny stan – mówił w czasie kongresu Kazimierz Kirejczyk, prezes firmy doradczej Reas.
Jego zdaniem mało możliwe jest, że państwo – Narodowy Operator Mieszkaniowy – będzie w stanie samo wybudować tak wielką liczbę mieszkań, skoro dobrze zorganizowany sektor prywatny przez ostatnie 15 lat produkował 127 tys. lokali rocznie. – Jak miałoby tego dokonać państwo? Nie ma wyjaśnienia w NPM – mówił prezes Kirejczyk. – Dziś 98 proc. lokali w Polsce buduje kapitał prywatny, a inwestycje państwa to ok. 4 tys. lokali rocznie. Jak nagle zwielokrotnić ten wynik?
Zdaniem deweloperów państwo mogłoby skorzystać z ich doświadczenia, ale nie chce. – Środowisko deweloperskie obawia się wykluczenia z rynku, z Narodowego Programu Mieszkaniowego, bo wszystkie dokumenty i regulacje, które powstają, mówią o tym, że państwo zamierza budować mieszkania tylko przez jednego narodowego dewelopera – uważa Grzegorz Kiełpsz, prezes Polskiego Związku Firm Deweloperskich. – Dla tego narodowego dewelopera jest szykowana specjalna ścieżka realizacji inwestycji, która jest znacznie łatwiejsza niż dla prywatnych podmiotów. To bardzo zły kierunek, bo budowanie od podstaw państwowej firmy inwestycyjnej nie ma sensu. Przecież od 25 lat spółki zdobywają doświadczenie. Wykluczenie deweloperów z gry to błąd. Takie działanie skazuje program rządowy na niepowodzenie.
