Już teraz można zaobserwować, jak na łąkach bociany zbierają się w grupy. Są to tak zwane bocianie sejmiki, na których ptaki wybierają przewodnika na czas podróży. A drogę mają długą. Boćki polecą w kierunku Morza Czarnego, przez Azję Mniejszą, wzdłuż rzeki Nil, do Republiki Południowej Afryki.
Podróż trwa trzy lub cztery miesiące. Ptaki wykorzystują prądy powietrzne. Na miejsce dotrą w okolicach grudnia i tam przez miesiąc będą zimować.
Ornitolodzy podkreślają, że w tym roku bociany odlatują stosunkowo szybko, nawet dwa-trzy tygodnie wcześniej niż zwykle. - Połowa sierpnia jako termin odlotów mieści się w normalnej zmienności bocianich zachowań - zaznacza jednak Przemysław Wylegała, ornitolog z PTOP „Salamandra” w rozmowie z gazetą "Nowiny".
- Bywa, że gdy są mysie lata i pokarmu w bród bociany zostają u nas trochę dłużej, czasem odlatują nieco wcześniej. W tym roku tak jest. Trzeba pamiętać, że ich droga na zimowiska to tysiące kilometrów - podkreśla specjalista.
- Tak naprawdę to są oportuniści, więc jedzą i pasikoniki, i dżdżownice, i norniki, i młode pisklęta, które biegają po ziemi - dodaje z kolei Gabriela Kułakowska z PTOP w rozmowie z TVN meteo. Dodaje też, że bociany, które przyleciały do kraju pod koniec kwietnia, zdążyły wcześnie odchować młode. Były one gotowe do długiej drogi już pod koniec lipca.