Za upiększenie swojego ciała wiele osób jest w stanie zapłacić wysoką cenę, ale są pewne granice. -Ludzie coraz mniej chętnie poddają się poważnym zabiegom, które komplikują życie, np. wyłączają na jakiś czas z pracy - mówi dr Andrzej Ignaciuk, przewodniczący sekcji medycyny estetycznej Polskiego Towarzystwa Lekarskiego. Dzieje się tak być może dlatego, że - jak tłumaczy dr Ricardo Forte, lekarz medycyny estetycznej z Mediolanu -pacjenci z coraz większą rozwagą podchodzą do wyników terapii. Nie chcą już wyglądać inaczej. Chcą wyglądać lepiej.
Ten sposób myślenia znalazł odbicie w przebiegu VII Międzynarodowego Kongresu Medycyny Estetycznej i Antiaging, który do wtorku odbywał się w Warszawie pod patronatem Polskiego Towarzystwa Lekarskiego. Uczestniczyło w nim prawie pół tysiąca specjalistów, którzy w ciągu trzech dni zapoznawali się z nowościami z zakresu metod bezinwazyjnego upiększania.
Przyczyną rewolucji w tej dziedzinie jest nie tylko wygoda. Zmiana wyglądu nie zawsze będzie dodawała urody. Kiedy nasze ciało zacznie się starzeć, może się okazać, że pasuje do niego jak kwiatek do kożucha. Po drugie, wstrzyknięcie jakiegokolwiek preparatu wiąże się z powikłaniami. A ryzyko jest tym większe, im preparat jest trwalszy. Po trzecie, zmiany w zakresie medycyny estetycznej zachodzą tak szybko, że za rok, dwa może się pojawić lepsze rozwiązanie. Stąd -jak przekonują lekarze -nie warto decydować się na zabieg permanentny.
Wmyśl tej idei już za kilka miesięcy zostanie w Polsce dopuszczony do użytku kwas polimlekowy. Czym różni się od innych wypełniaczy, jakie są dzisiaj dostępne na rynku? - Nie tyle zatuszuje zmarszczki, ile będzie stymulował tkankę podskórną do produkcji własnego kolagenu. Twarz nabierze objętości charakterystycznej dla rysów młodego człowieka - opowiada dr Andrzej Ignaciuk. Efekt działania kwasu porównuje się do liftingu, a więc ściągnięcia nadmiaru skóry. Jego pojawienie się wychodzi naprzeciw najnowszym trendom, wmyśl których nie tylko dokonuje się korekcji zmarszczek, ale i owalu twarzy.
Innym trendem jest wykorzystywanie tkanek pochodzących od pacjenta - tzw. materiałów autologicznych. - Gdy przychodzi do mnie pacjentka i mówi, że chce powiększyć piersi, sugeruję użycie implantów silikonowych. Jestem pewien, że za kilka lat będę mógł zaproponować alternatywne rozwiązanie - powiedział Ricardo Forte. Ma namyśli przeszczepianie pobranej z pośladków czy brzucha tkanki tłuszczowej pacjentki. Dzięki zawartym w niej komórkom macierzystym pięknie wypełnia ona pierś. W efekcie biust wygląda bardziej naturalnie, a zabieg jest mniej ryzykowny niż z użyciem silikonu. Dr Forte zna we Włoszech kilku lekarzy, którzy już go wykonują. On sam chce tego dokonać jeszcze przed końcem roku.