– Yahoo! to symbol swoich czasów – bańki dotcomowej, wyobrażeń o nieskończonych możliwościach wzrostu nowej ekonomii, która miała połknąć tradycyjne firmy – mówi Mirosław Godlewski, odpowiadający za sektor TMT w Boston Consulting Group. – Dzisiaj widzimy, że stało się inaczej: na rynku internetowym narodziły się wyspecjalizowane wyszukiwarki, media społecznościowe, portale VOD i tysiące innych projektów.
Dlatego podstawy biznesu internetowych gigantów załamały się, a jak zwraca uwagę ekspert BCG, okazało się, że dla szerokich, globalnych portali nie ma miejsca. Pojawiły się różne strategie przetrwania. Jedną z opcji dla Yahoo! było stanie się rodzajem funduszu, który inwestuje w takie projekty, jak Alibaba czy Tumbrl.
– Wirtualna Polska czy Onet, które zaczynały w podobnym punkcie, poszły w innym kierunku – budują grupy „siostrzanych" portali trafiające do różnych grup docelowych, tworzą własne treści dziennikarskie i zaawansowane materiały wideo, do tego coraz mocniej wchodzą w e-commerce. Dzięki temu ciągle się rozwijają – wyjaśnia Mirosław Godlewski. – Natomiast historia Yahoo! to dowód, że nawet pionierzy swojej epoki nie mają zagwarantowanego miejsca wśród liderów – podkreśla.
Dla wielu użytkowników internetu w latach 90. Yahoo! było i jest swego rodzaju symbolem. Często właśnie na tym serwisie uruchamiali pierwszą skrzynkę pocztową czy korzystali z wyszukiwarki. Mowa o czasach gdy mało kto mógł sobie pozwolić za płacenie za dostęp do sieci w domu, a zazwyczaj korzystano z niego w szkole czy na uczelni. Dzisiaj serwis jest cieniem własnej potęgi i nawet sprawna medialnie oraz funkcyjnie prezes Marissa Mayer nie mogła tego zmienić.
Na przełomie wieków potęga firmy rosła błyskawicznie. Jeszcze w 2000 r. jej wartość rynkowa wynosiła aż 125 mld dol. W 2008 r. odrzuciła ofertę przejęcia od Microsoftu za 45 mld dol. Ale jej przychody i zyski spadały, firma nie miała pomysłu na rozwój.
Władze Yahoo popełniły szereg błędów, jak choćby zupełne zignorowanie możliwości internetowej wyszukiwarki. Na tym skorzystał Google, który uczynił z niej swój kluczowy segment.