Oferty z wideo w sieci obrastają w reklamy

Internetowe serwisy nadawców telewizyjnych (Player, Ipla, TVP Vod) zamieszczają już prawie tyle reklam, co tradycyjne telewizje – wynika z danych MEC. W marcu było to średnio 7 minut na godzinę.

Aktualizacja: 03.05.2017 20:51 Publikacja: 03.05.2017 20:15

Oferty z wideo w sieci obrastają w reklamy

Foto: 123RF

Gros internautów, podobnie jak widzowie telewizyjni, stara się te reklamy przeczekiwać w innym pomieszczeniu albo (jeśli serwis na to pozwala, taką opcję ma np. YouTube) przewijać je, ale reklamodawcy i tak doceniają serwisy VoD w sieci, bo pozwalają im „dobudować" w internecie grupę młodszych odbiorców dla ich kampanii promocyjnych. – Kampanie w serwisach VOD rzeczywiście najczęściej służą dobudowaniu zasięgu tych telewizyjnych – szczególnie w młodych grupach, a więc wśród użytkowników będących tzw. light-viewerami (czyli mało oglądającymi – red.) tradycyjnej telewizji. Do niedawna choćby koszty produkcji spotów sprawiały, że przygotowanie kreacji kampanii tylko do internetu mogło nie być dla reklamodawców opłacalne. Dziś produkcja wideo bardzo tanieje. I – co pewnie ważniejsze – oglądanie w sieci się upowszechnia, a każdy niemal wydawca chce zbić na tym kapitał – mówi Joanna Nowakowska, menedżer ds. komunikacji i badań rynku w agencji MEC.

Z analiz MEC wynika, że w marcu w serwisach Player.pl (należy do TVN), Ipla.tv (własność Grupy Polsat) oraz TVP.pl (należy do Telewizji Polskiej) na godzinę programu przypadało już 7 minut. – To już ponad połowa czasu przeznaczonego na emisję reklam na głównych antenach tych nadawców (limit wynosi 12 minut na godzinę i wykorzystują go niemal w pełni nadawcy komercyjni) – konstatują analitycy.

Jak reagują na takie obłożenie reklamami widzowie? Największa grupa stara się na różne sposoby reklam unikać (patrz: wykres), tylko 8 proc. przyznaje, że je ogląda. Ale reklamodawców to nie zniechęca. – Mimo dużego obłożenia reklamowego serwisy największych nadawców tworzą czołówkę rynku wideo pod względem wskaźnika viewability, czyli obecności reklam wideo w polu widzenia użytkowników – podaje MEC. Jak wyjaśnia Izabela Albrychiewicz, prezes MEC, chodzi o oglądanie przynajmniej 50 proc. powierzchni reklamy przez min. dwie następujące po sobie sekundy.

Co ciekawe, serwisy z wideo w sieci raczej nie padają ofiarą tzw. ad-blocków (oprogramowania blokującego wyświetlanie reklam w internecie), z których korzysta ponad jedna trzecia polskich internautów. – Widoczność reklam w wielu serwisach VoD sugeruje, że często są one wpuszczane na white-listy (czyli wyłączane przez internautów spod działania ad-blocka). To dostawcy dość trudno zastępowalnych treści (w przeciwieństwie np. do agregatorów newsów), więc internauci pewnie bardziej skłonni są dać zielone światło reklamom – uważa Joanna Nowakowska.

Z tegorocznej edycji raportu firmy Page Fair wynika, że z ad-blocków korzysta w Polsce 33 proc. internautów, o 3 pkt proc. mniej, niż wykazywały to poprzednie badania. To jednak wciąż więcej niż średnia dla świata (30 proc.) i jeden z najwyższych wyników na świecie.

Istotne jest jednak, że największe serwisy z wideo w sieci należące do grup telewizyjnych uniemożliwiają internautom unikanie reklam. – 7 minut reklam na godzinę programów pokazywanych w serwisach VoD to sporo, ale wciąż znacznie mniej niż w tradycyjnej telewizji, która w Polsce od lat wyprzedaje wszystkie swoje zasoby reklamowe (co sprowadza się praktycznie do wyświetlania 12 minut reklam na godzinę w telewizjach komercyjnych) – uważa Nowakowska. Jak dodaje, stopień irytacji reklamą w serwisach wideo jest też wciąż niższy niż w przypadku telewizji. – Według badania MEC VideoTrack reklamy e-wideo denerwują 58 proc. internautów – co plasuje VOD pomiędzy kinem (irytacja na poziomie 50 proc.) a telewizją (65 proc.). Na tym tle pozytywnie wyróżnia się YouTube, który możliwości przewijania reklam zawdzięczał najlepszy wynik wśród serwisów wideo – 52 proc. poirytowanych – mówi.

Z analiz MEC wynika też, że stopień akceptacji dla reklam wideo online jest w gruncie rzeczy dość wysoki. – Pod warunkiem możliwości bezpłatnego oglądania wideo – tylko 20 proc. badanych nie akceptuje reklam, nawet jeśli jest to warunkiem obejrzenia programu za darmo – mówi.

Ze statystyk wynika, że Polacy powoli przekonują się też do pozbawionych reklam płatnych serwisów oferujących im filmy i seriale w internecie. Nie tylko dlatego, że unikają tam reklam, ale także z uwagi na ich autorskie produkcje. Do Netfliksa przyciąga m.in. serial „Narcos", platforma Prime Video Amazona ma chociażby „Grand Tour" z Jeremym Clarksonem, a południowoafrykański Showmax „Ucho prezesa", zbiera też świetne recenzje za „Opowieść podręcznej" bazującą na powieści Margaret Atwood.

Z zestawienia PwC wynika jednak, że takie serwisy wciąż są w Polsce mniej popularne niż darmowe, emitujące reklamy (na ich czele stoi YouTube, z którego korzysta 74 proc. polskich internautów). Płatne platformy z wideo w sieci zaczynają się w zestawieniu tych najpopularniejszych autorstwa PwC dopiero w drugiej dziesiątce. I są to Orange.tv, HBO Go, nc+ Go, a dopiero potem stricte internetowy Netflix.

YouTube liderem

Wśród serwisów wideo w sieci największa popularnością cieszy się YouTube, z którego w grudniu, według danych PwC, korzystało 74 proc. internautów. Kolejne były Ipla.tv i Player.pl z wynikami – odpowiednio – 44,8 proc. oraz 33 proc. W pierwszej dziesiątce plasują się także portale, które PwC nazywa „hostingowymi", jak Cda.pl, zalukaj.com i Chomikuj.pl.

Gros internautów, podobnie jak widzowie telewizyjni, stara się te reklamy przeczekiwać w innym pomieszczeniu albo (jeśli serwis na to pozwala, taką opcję ma np. YouTube) przewijać je, ale reklamodawcy i tak doceniają serwisy VoD w sieci, bo pozwalają im „dobudować" w internecie grupę młodszych odbiorców dla ich kampanii promocyjnych. – Kampanie w serwisach VOD rzeczywiście najczęściej służą dobudowaniu zasięgu tych telewizyjnych – szczególnie w młodych grupach, a więc wśród użytkowników będących tzw. light-viewerami (czyli mało oglądającymi – red.) tradycyjnej telewizji. Do niedawna choćby koszty produkcji spotów sprawiały, że przygotowanie kreacji kampanii tylko do internetu mogło nie być dla reklamodawców opłacalne. Dziś produkcja wideo bardzo tanieje. I – co pewnie ważniejsze – oglądanie w sieci się upowszechnia, a każdy niemal wydawca chce zbić na tym kapitał – mówi Joanna Nowakowska, menedżer ds. komunikacji i badań rynku w agencji MEC.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Media
Izraelski rząd walczy z Al-Dżazirą. „To propagandowe ramię Hamasu”
Media
Brytyjskie gazety na sprzedaż. Pod naciskiem rządu wycofał się inwestor
Media
Nowy „Plus Minus”: 20 lat Polski w UE. Dobrze wyszło (tylko teraz nie wychodźmy!)
Media
Unia Europejska i USA celują w TikToka. Chiński gigant uzależnia użytkowników
Media
Wybory samorządowe na celowniku AI. Polska znalazła się na czarnej liście