Cykl „Za chwilę dalszy ciąg programu” był pokazywany przez telewizyjną Dwójkę w latach 1989 – 1994. Współtworzyli go Grzegorz Wasowski, Sławomir Szcześniak i Arkadiusz Stegenka. Każdy odcinek składał się ze skeczy, najczęściej parodiujących popularne wówczas pozycje w telewizyjnej ramówce.
Autorzy żartowali z „Koła Fortuny” – przygotowując własny „Krąg obfitości”, odpowiednikiem „Randki w ciemno” były „Spotkania w mroku”. Największą popularnością cieszył się cykl „Gabinet lekarski”, w którym Pan Doktór (Wojciech Mann) darł koty z siostrą Ireną (Krzysztof Materna). Na płycie odnajdziemy pełną gamę kabaretowych możliwości autorów programu. Nie wszystkie scenki śmieszą tak jak przed laty, ale większość wciąż bawi do łez. Bo trudno zachować powagę, gdy tajni agenci w kamuflażu (Mann w damskiej chustce na głowie) dokonują czynności operacyjnych, likwidując „nielegalne zgromadzenie z transparentami”. Jak się okaże – to tylko grupka robotników, którzy już wiosną w czynie społecznym zgłosili się na odśnieżanie miasta.
U Manna i Materny absurd goni absurd. We wspomnianym „Kręgu obfitości” pan Wojciech gra asystentkę Agatkę, eksponując swoje wdzięki na masce samochodu będącego główną nagrodą w teleturnieju.
A konkretnie – starego, zdezelowanego trabanta, którego i tak nie udaje się wygrać mocno przestraszonemu zawodnikowi (kapitalny Grzegorz Wasowski). Gracz wyjdzie ze studia, turlając przed sobą nagrodę pocieszenia – zardzewiałe koło wyjęte z bagażnika.
Przezabawna jest także scenka, którą Mann i Materna mogliby z powodzeniem nagrać i dzisiaj. To wywiad dziennikarza telewizyjnego (Materna) z politykiem (Mann). Ten pierwszy chce się dowiedzieć, o czym posłowie rozmawiali na zamkniętym posiedzeniu komisji. Ale oficjel ani myśli odpowiadać. Najpierw miesza rozmówcę z błotem, potem przechodzi do rękoczynów. To trzeba zobaczyć.