Pierwszym oficjalnym utworem tria była piosenka nagrana w 2007 r. na składankę będącą hołdem dla Joy Division. To bardzo wymowne. Gdy słucha się Jędrka Dąbrowskiego, przed oczami staje lider brytyjskich postpunkowców Ian Curtis – wyalienowany, nadwrażliwy, fascynujący i jednocześnie głęboko irytujący facet. A zarazem wokalista tak silnie bazujący na emocjach, że racjonalnie oceniać go nie sposób.

Równie zimne i histeryczne gitary Tomka Gogolewskiego nakłaniają do rozczulania się nad sobą. Za to gorąca sekcja rytmiczna w składzie Dąbrowski/Kuba Affelski chce poszaleć. Rodzą się z tego bardzo specyficzna energia i atmosfera odrealnienia odczuwalne na debiutanckim, wydanym w 2008 r. krążku „Głową w dół", ale również na nowej płycie, zatytułowanej „Koniec, początek, powidok".

Materiał na niej umieszczony to nowy rock szukający własnego języka w oparciu o doświadczenia kapel sprzed dekad. Rozedrgany, eteryczny, bolesny nawet w chwilach roztańczenia. Zatrzymany gdzieś między Republiką a Muchami, Janerką i Hatifnats. Z ambicjami, by definiować pokoleniową wrażliwość, ale chyba za bardzo na to jednak zmanierowany.

„Przez chwilę istniejemy na odległość oddechu/przez chwilę istniejemy na odległość śmiechu" – śpiewa Dąbrowski w jednej z piosenek. Jeszcze niedawno był pewien, że upływ czasu go nie dotyczy, teraz wie, że pozostaje mu jedynie zamykanie chwil     w dźwiękach. Tym bardziej warto wpaść na koncert – złapią państwo jedną z nich.

Organizm – Powiększenie, ul. Nowy Świat 27 13.12, godz. 20 bilety 10 zł