Czy komicy obrażają ludzi

Nareszcie doczekaliśmy się w Polsce stand up comedy. Na razie nie dorównuje anglosaskim wzorcom

Publikacja: 24.03.2010 18:15

Grzegorz Halama rozśmiesza w programie Comedy Central „Hu jak Humor”; MARCIN ZIĘBA/COMEDY CENTRAL

Grzegorz Halama rozśmiesza w programie Comedy Central „Hu jak Humor”; MARCIN ZIĘBA/COMEDY CENTRAL

Foto: materiały prasowe

- Najkrótsza definicja stand up? Osobowość plus poczucie humoru – mówi "Rz" Grzegorz Halama. – Na razie polscy adepci tej komediowej formy rozumieją niewiele: trzeba stać na scenie w prywatnych ciuchach i opowiadać dowcipy. A to zaledwie zewnętrzne przejawy.

[wyimek][link=http://www.rp.pl/artykul/9131,451667_Wystarczy_scena__mikrofon_i_poczucie_humoru.html]Zobacz na tv.rp.pl [/link] [/wyimek]

W Polsce ten gatunek dopiero się rozwija pod wpływem zachodnich komików, a także rodzimych tradycji – kabaretowej i teatralnej. Nie polega jednak na wchodzeniu w role czy odgrywaniu zabawnych scenek, ale na byciu sobą podczas występu.

– Dlatego jest wyzwaniem. Nie da się udawać osobowości, publiczność odrzuci sztuczne zachowanie – twierdzi Halama.

Charakterystyczny jest humor – prowokujący, a w radykalnej odmianie – łamiący normy przyzwoitości i społeczne tabu.

[srodtytul]Stołeczna specjalność [/srodtytul]

Formę zbliżoną do stand up comedy prezentuje program telewizji HBO "Na stojaka", w którym znani polscy komicy stają oko w oko z publicznością w studiu. Gatunek narodził się jednak z dala od mediów, w zadymionych klubach USA i Wielkiej Brytanii.

– W barach wychodzili na scenę robotnicy, przedstawiciele mniejszości etnicznych czy imigranci. Zapomniani przez polityków, przetwarzali frustracje w żarty: prowokujące, często wulgarne i atakujące władze. Ale oczyszczały one z negatywnych emocji wykonawcę i publiczność – mówi Rafał Rutkowski, aktor Teatru Montownia.

Razem z dramatopisarzem Michałem Walczakiem zapoczątkowali modę na stand up w warszawskich klubach. Trudniej o podobną rozrywkę w innych, nawet dużych, miastach Polski. W Krakowie, Wrocławiu czy Gdańsku, tak jak w całym kraju, występują znani z telewizji kabareciarze albo aktorzy, często nadużywając terminu stand up.

Występ Rutkowskiego zatytułowany "To nie jest kraj dla wielkich ludzi" (premiera w październiku 2008 r.), pokazywany na Chłodnej 25, także nie jest jednorodny gatunkowo. – Inspirowaliśmy się też kabaretem i monodramem – mówi artysta. – Muszę być szczery i otwarty. Stand up nie znosi fałszu. Nie wciskam ludziom kitu ze sceny.

W stolicy pojawiło się kilka podobnych inicjatyw czerpiących ze stand up comedy. Teatr Improwizacji Klancyk Michała Sufina angażuje widzów podczas występów w klubie Powiększenie. W Fabryce Trzciny aktor Łukasz Lewandowski rozbawia publiczność w "Jaskiniowcu".

– Przewiduję szybki rozwój tej formy. Półtoragodzinną rozrywkę można tanio zorganizować. Niepotrzebne są dekoracje ani kostiumy – uważa Michał Walczak. Od października 2009 r. w stołecznym Centralnym Basenie Artystycznym co miesiąc można oglądać początkujących komików.

– Pomysły czerpię z życia codziennego. Niedawno wyłączyli mi prąd, na pewno zajmę się tym na scenie – mówi Krzysztof Unrug, jeden z występujących w Basenie.

[srodtytul]Między rolą a gagiem [/srodtytul]

- U nas panują dwa wzorce rozśmieszania: klasycystyczny, którego symbolem są dokonania Przybory i Wasowskiego, oraz biesiadny, serwowany przez telewizję – mówi Walczak. – Komicy stand up poszukują nowego, autorskiego dowcipu, eksperymentują.

Grzegorzowi Halamie nasz kabaret wydaje się niedojrzały: – W Polsce opowiada się historyjki, a na Zachodzie wygłasza opinie, żartem komentuje rzeczywistość. Boimy się jeszcze dzielić na scenie poglądami i przemyśleniami. Nasz humor przypomina czasem kawały dla przedszkolaków. Brak w nich odwagi i wyrazistości. Alternatywą jest stand up, zajmuje się nim coraz więcej komików i zdobywają uznanie widzów.

Czy występujących solo Jerzego Kryszaka i Marcina Dańca można zaliczyć do tego grona? – Oni są zdecydowanie najbliżej tego gatunku. Ale nie budują występu tak jak zagraniczni wykonawcy, którzy opowiadają szybko następujące po sobie krótkie żarty zwane "jednozdaniówkami" – twierdzi Halama.

Dla aktora stand up może być wyzwaniem. – Na co dzień pracuję w teatrze, jednak dopiero w klubie mogłem rozwinąć skrzydła – przyznaje Rutkowski. – Każdy występ jest jak pojedynek rewolwerowców: ja kontra publiczność. Wygrywam, jeśli na sali rozbrzmiewa śmiech. Przegrywam, gdy panuje cisza. Daje mi to większy zastrzyk adrenaliny niż skok na bungee.

Nieodłączna jest improwizacja: istnieje scenariusz, ale zawsze bywa on modyfikowany podczas występu. Ekstremalną formą jest impro, czyli widzowie podrzucają słowa i tematy, z których wykonawcy budują żarty.

– Stand up daje więcej wolności niż teatr – mówi Walczak. – Można sobie pozwolić na brak cenzury. Publiczność nie przychodzi na spektakl, który zobowiązuje do określonej formy. Goście wchodzą do klubu, gdzie wszystko się może zdarzyć.

[srodtytul]Gdzie ten pazur? [/srodtytul]

Powstający w Polsce stand up, w przeciwieństwie do zachodniego, nie szokuje kontrowersyjnymi żartami. Humor Sary Silverman oburza zaś stróżów poprawności politycznej w USA: "Za ukrzyżowanie Jezusa wini się Żydów. Ale niektórzy uważają, że zabili go Murzyni".

Skandale wywoływały występy Billa Hicksa (zmarł w 1994 r.): "Dlaczego zawsze morduje się dobrych ludzi? John Lennon – zamordowany, John Kennedy – zamordowany (…) A Reagan – postrzelony, raniony, ośmiokrotnie chory na raka, i ten sk... wciąż żyje!".

W Wielkiej Brytanii prowokuje aktor i reżyser Ricky Ger-vais: "Szukałem alternatywy dla teorii Darwina i w bibliotece znalazłem starą, zakurzoną książkę. Biblię".

– Stand up to także sztuka błyskawicznego reagowania na rzeczywistość – mówi Rutkowski. – W USA tylko Internet jest szybszy od komików. Wieczorem 11 września po ataku na WTC w klubach Nowego Jorku królowały żarty o terrorystach. To było antidotum na rozpacz i strach.

Wiele gwiazd kina zaczynało kariery jako komicy w klubach, m.in. Robin Williams, Whoopi Goldberg, Eddie Murphy czy Billy Crystal.

– Ludzie z ulicy często mają większą charyzmę niż aktorzy po szkole teatralnej – mówi Halama. – Mogą seplenić, odstraszać brzydotą, a na scenie robić cuda i rozbawiać ludzi. W polskiej telewizji stand upem zajęły się gwiazdy, m.in. Cezary Pazura czy Andrzej Grabowski. W USA odkrywa się młode talenty i pozwala im zabłysnąć.

- Najkrótsza definicja stand up? Osobowość plus poczucie humoru – mówi "Rz" Grzegorz Halama. – Na razie polscy adepci tej komediowej formy rozumieją niewiele: trzeba stać na scenie w prywatnych ciuchach i opowiadać dowcipy. A to zaledwie zewnętrzne przejawy.

[wyimek][link=http://www.rp.pl/artykul/9131,451667_Wystarczy_scena__mikrofon_i_poczucie_humoru.html]Zobacz na tv.rp.pl [/link] [/wyimek]

Pozostało 94% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"