Pekińczycy przyzwyczajeni są do tego, że w restauracji, nawet zatłoczonej, każdy obsługiwany jest na jedno skinienie ręki. - Fuwuyuan, kuai yidianr! Obsługa, szybciej tam! - słychać czasem poirytowany głos klienta, któremy przyszło czekać na złożenie zamówienia dłużej niż minutę. Wszystkie bez wyjątku "fuwuyuan" to przyjezdne z prowincji. Dostają koło 1000 juanów i łóżko w wynajmowanym przez restarurację dormitorium. Warunki w takich dormitoriach są zwykle fatalne - tłok, ścisk i bród. Ale i tak jest postęp, bo kiedyś mieściły się one zwykle w piwnicach, a teraz w starych mieszkaniach. Poza tym w domu nie mają zwykle wiele lepiej.
Każdego rana tłumy schludnie ubranych, skromnych dziewcząt z prowincji pędzą ze do tysięcy pekińskich restauracji, by w pocie czoła służyć zamożnym pekińczykom