Znudziło nam się trochę żeglarstwo, bo za mało się dzieje – mówi Maciej Stański, konstruktor łodzi. – Jeśli się nie bierze udziału w regatach, to na jachcie ciekawie jest tylko podczas wyjścia i zawijania do portu. Przez resztę czasu zajęcie ma tylko sternik. Gdy się wiosłuje, jest się ciągle aktywnym. Nawet telefonu nie ma kiedy odebrać.
– No i ten brzuch trzeba zgubić – śmieje się Andrzej Stański, ojciec Macieja, który poprosił syna o skonstruowanie łodzi, jaką z jeszcze jednym członkiem załogi chcą przemierzyć Atlantyk.
Rowinger 21 ma 6,5 m długości i łącznie z wyposażeniem będzie ważył 698 lub 700 kg. – Zależy od modelu radia UKF – wyjaśnia konstruktor. – Oprócz tego na łodzi znajdą się nawigacja morska GPS, baterie słoneczne, telefon satelitarny, tratwa ratunkowa, odsalarka do wody. Natomiast dzięki generatorowi sygnału radarowego będziemy widoczni dla innych statków jak tankowiec, więc nikt nie powinien nas w nocy rozjechać.
Na początku Rowinger miał być prostym „korytkiem", którym Andrzej Stański mógłby sobie pływać po Wiśle. Z czasem pomysł ewoluował, a konstrukcja łodzi stawała się coraz bardziej zaawansowana, tak by można nią było pływać po jeziorach, morzach. W efekcie stała się jednostką oceaniczną. Przez to projektowanie ciągle się wydłużało i ostatecznie zajęło pięć miesięcy, a sama budowa tylko trzy.
– To mój autorski projekt, ale inspirowały mnie podobne jednostki, które pływają na świecie – przyznaje Stański. Ale np. charakterystyczny wygląd rufy łódź zawdzięcza... fascynacji konstruktora Porche Carrerą.