Okładka z golasami zapowiada emocjonalne obnażenie, którego Khan aka Bat For Lashes, Brytyjka o pakistańskich korzeniach, dopuściła się na swojej trzeciej płycie. Z premedytacją. To wciąż elektronicznie podrasowany pop, ale już nie tak dziwny jak na poprzednich krążkach. To wciąż barok, tyle że mniej w aranżacjach, a bardziej w emocjach. Ambicje multiinstrumentalistki (gra na pianinie, gitarze i autoharfie) przegrały z ambicjami kompozytorki. Melodie o podkręconej dramaturgii Khan wmontowała w prosty, bitowy rytm i ta maniera bardziej intryguje, niż przytłacza. To kwestia charyzmy (nie bez powodu porównują ją do Kate Bush), ale i opowiadanych historii. Khan z teatralną egzaltacją śpiewa piosenki o sobie – rozlicza się z demonami przeszłych związków, odkrywa tajemnice rodzinnych zawiłości. Minimalna produkcja, maksymalna ekspresja. Nie tylko na okładce.
****Bat For Lashes „The Haunted Man" Parlophone/EMI