Reklama

Pies pomógł umierającemu mężczyźnie

Właściciele dorodnego malamuta, Casey, nie mieli pociechy ze swojego psa. Broił, uciekał, wyżerał jedzenie psom sąsiadów. Często spotykali się ze skargami na swojego pupila. Dlatego zdziwili się, gdy do ich drzwi zapukał ktoś, kto chciał Casey podziękować

Publikacja: 30.05.2013 20:48

Malamut

Malamut

Foto: Flickr

Rodzina Bairdów mieszka w mieście Dalton w Georgii. Ich suka rasy malamut nie raz sprawiała im mnóstwo kłopotów. Uciekała z domu, wdzierała się na posesje sąsiadów i wyżerała z misek ich psów karmę. Ludzie omijali ją szerokim łukiem, bo z daleka wyglądała jak wilk.

"Casey znowu wpadła na nasze podwórze i wyczyściła psie miski". "Casey znowu przewróciła nasze kosze na śmieci i wywlokła zawartość" - z takimi pretensjami często spotykali się właściciele psa.

Dlatego gdy pewnego dnia właścicielka Casey, Carol Baird, otworzyła drzwi i zobaczyła w nich obcego mężczyznę, była przygotowana na litanię kolejnych pretensji. Jednak tym razem było inaczej.

Gość zaczął: - Mamy w domu przesuwane drzwi, które w lecie zwykle trzymamy otwarte. W ciągu ostatnich kilku tygodni pani pies był u nas codziennie.

Reklama
Reklama

Carol Baird, nauczona doświadczeniem, natychmiast zaczęła przepraszać gościa i dopytywać się, co pies zbroił i jak może zrekompensować straty. Tym razem jednak okazało się, że obcy mężczyzna odnalazł właścicieli psa, żeby im podziękować.

Okazało się, że ojciec mężczyzny od lat cierpiał na zaawansowaną chorobę Alzheimera. Często znikał ze swojego fotela przed telewizorem i wymagał już stałej opieki. Nie można było spuścić go z oka, więc mężczyzna i jego żona byli obarczeni stałą kontrolą staruszka.

- Nie pamiętam, kiedy ostatni raz mieliśmy dwie godziny dla siebie - mówił mężczyzna.

Opowiedział, jak przez kilka ostatnich tygodni mieli w domu nieproszonego gościa. Przez przesuwane drzwi codziennie do ich domu wchodziła wielka suka malamut i wędrowała prosto do ojca mężczyzny. Ten chwilę ją głaskał, pies kładł się na jego stopach, a mężczyzna po chwili spokojnie zasypiał.

- Spał pełne dwie godziny - mówił wzruszony syn chorego. - To była największa ulga, jaką żona i ja poczuliśmy od lat.

Zaobserwował, że Casey wróciła następnego dnia, i następnego. Za każdym razem siadała blisko fotela chorego staruszka, który głaskał ją przez chwilę, a potem spokojnie zasypiał.

Reklama
Reklama

- Dla mnie i dla żony Casey była jak dar z nieba - powiedział gość Carol Baird. - Czy mogę ją zobaczyć?

Kiedy Casey przybiegła do gościa, ten spytał tajemniczo: - Wiedziałaś, prawda?

Na pytanie zaciekawionej właścicielki Casey, co takiego mogłaby wiedzieć, mężczyzna  odpowiedział: - Mój ojciec umarł we śnie, w nocy, po ostatniej wizycie Casey. Ona więcej się nie pojawiła. Musiała wiedzieć, że jej zadanie jest skończone.

Rodzina Bairdów mieszka w mieście Dalton w Georgii. Ich suka rasy malamut nie raz sprawiała im mnóstwo kłopotów. Uciekała z domu, wdzierała się na posesje sąsiadów i wyżerała z misek ich psów karmę. Ludzie omijali ją szerokim łukiem, bo z daleka wyglądała jak wilk.

"Casey znowu wpadła na nasze podwórze i wyczyściła psie miski". "Casey znowu przewróciła nasze kosze na śmieci i wywlokła zawartość" - z takimi pretensjami często spotykali się właściciele psa.

Reklama
Kultura
Festiwal Warszawa Singera, czyli dlaczego Hollywood nie jest dzielnicą stolicy
Kultura
Tajemniczy Pietras oszukał nowojorską Metropolitan na 15 mln dolarów
Kultura
1 procent od smartfona dla twórców, wykonawców i producentów
Patronat Rzeczpospolitej
„Biały Kruk” – trwa nabór do konkursu dla dziennikarzy mediów lokalnych
Kultura
Unikatowa kolekcja oraz sposoby jej widzenia
Reklama
Reklama